Strony

wtorek, 14 listopada 2017

Wspomnienie Dwudzieste Drugie


Czekam na Michaela, spacerując po norweskim lotnisku. Obiecał, że mnie odbierze i nie chciał nawet słyszeć, żadnego sprzeciwu.  Za mną dosyć męczący lot, który strasznie się dłużył.
Postanowiłam pojawić się tutaj, aby spróbować naprawić nasze relację, a przede wszystkim przemówić ci do rozsądku. Od Michaela, słyszałam że stałeś się częstym bywalcem lokalów, gdzie miały miejsce, mocno zakrapiane alkoholem imprezy. Wolałeś zarywać noce, zamiast skupić się na turnieju. A twoje zaangażowanie w treningi i zawody, spadło praktycznie do zera. Co miało odzwierciedlenie w wynikach, który były coraz słabsze.
Nie mogłam uwierzyć, że mogłeś aż tak się zmienić. Przecież to było, zupełnie do ciebie niepodobne.

Coraz częściej, obwiniałam siebie za twój aktualny stan. Przecież gdybym, nie zareagowała zbyt pochopnie i nie odwróciła się od ciebie. Nie musiałbyś radzić sobie z moim odrzuceniem i poczuciem winy. Zachowałam się bardzo egoistycznie, zupełnie nie licząc się z twoimi uczuciami. Tobie musiało być równie ciężko, poradzić sobie z całą tą sytuacją tak samo jak mnie .

Moje rozmyślania przerywa, pojawienie się Hayboecka. Dostrzegam, że jest zdenerwowany i nie ma najlepszego humoru. Zastanawiam się, co jest tego przyczyną.
- Przepraszam, że musiałaś czekać. Ale trening się trochę przeciągnął - bierze moją walizkę i kierujemy się w stronę wyjścia.
- Coś się stało? - pytam. Mając dziwne przeczucie, że masz z tym coś wspólnego.
- To samo, co zawsze. Znowu pokłóciłem się ze Stefanem. Kompletnie nie potrafię się z nim ostatnio porozumieć. Kolejny raz, wrócił dopiero nad ranem. Musiałem znowu go kryć przed trenerem. Najgorsze jest to, że on zupełnie nie widzi w tym nic złego – moje przeczucia się potwierdzają, dodatkowo uświadamiam sobie, sprawa jest dużo poważniejsza niż myślałam. Zaczynam żałować, że nie zareagowałam wcześniej. Zanim, aż tak bardzo się zatraciłeś.
- Spokojnie. Dzisiaj sobie z nim porozmawiam i osobiście go przypilnuje. Będziesz mógł trochę odpocząć - staram się go pocieszyć.
- Dziękuję ci, że tu jesteś. Ja już nie mam do niego siły. Oby tylko udało ci się, przemówić mu do rozsądku.


Przemierzamy drogę w milczeniu, pogrążeni we własnych myślach. Zaczynam czuć się coraz bardziej zniecierpliwiona, ciągnącą się w nieskończoność drogą. Chcę się nareszcie z tobą zobaczyć.

Niepokoi mnie jedynie ponowne spotkanie z Manuelem, gdy przypominam sobie naszą ostatnią rozmowę. Liczę, że dał w końcu sobie spokój albo przynajmniej uda mi się go unikać. Równocześnie wiem, że mam ważniejsze problemy niż on. I to na nich muszę się skupić w pierwszej kolejności.


Gdy w końcu znajdujemy pod hotelem. Mam ochotę od razu pobiec do ciebie, ale ostatkiem swojej woli się powstrzymuję. Zamiast tego kieruję się do recepcji, aby załatwić wszystkie formalności związane z pokojem. Po otrzymaniu kluczy, udaję się w stronę windy. I czekam na jej pojawienie. Starając się ułożyć w głowie, co mam ci do przekazania.

Po krótkim rozeznaniu i rozpakowaniu rzeczy. Słyszę, pukanie do drzwi.
- Właśnie miałam iść do waszego pokoju. Mam nadzieję, że go nie uprzedziłeś o mojej obecności - mówię, wpuszczając Michaela do środka.
- Nawet nie miałem okazji. Nie ma go. Musiał zdążyć, gdzieś wyjść - czuję rozczarowanie. Tak bardzo chciałam cię znowu zobaczyć. Ale jak na złość, wszystko się przeciąga. I nieustannie się mijamy.
- W takim razie go poszukajmy. Musi być przecież, gdzieś w pobliżu. Albo zadzwoń do niego - proponuję zdeterminowana.
- Już próbowałem, ale nie odbiera. A ja nie wiem, czy to najlepszy pomysł, aby iść go szukać - Michael nie jest przekonany do mojego pomysłu. Ale po krótkiej chwili ulega.

Wychodzimy na zewnątrz. Wdychając rześkie i mroźne powietrze. Temperatura pomimo marca i zbliżającej się wiosny, nadal jest w tym miejscu iście arktyczna. Mijamy sporą ilość ludzi, jednak nigdzie nie dostrzegamy ciebie. Wygląda to tak, jakbyś zapadł się pod ziemię. 


- Elina, to nie ma sensu. On może być wszędzie. Najpewniej zaszył się znowu w jakimś barze, próbując zapomnieć o otaczającym go świecie - skoczek jest coraz bardziej zirytowany, twoim podejściem do swoich problemów. 
- Więc, co proponujesz? - pytam bezradna. 
- Poczekajmy na niego w hotelu. Może raczy się zjawić wcześniej niż zazwyczaj. A do tego czasu, chodźmy coś zjeść. Na pewno jesteś głodna - uświadamiam sobie, że od rana nic nie jadłam i żołądek domaga się pożywienia. Dlatego się zgadzam. 
Wracamy z powrotem do tymczasowego miejsca naszego pobytu. Następnie zjadamy późny obiad w hotelowej restauracji, rozmawiając na błahe tematy. Starając się tym samym nie myśleć o tym, gdzie się podziewasz i co się z tobą dzieje. Mimo, że staram się tego nie pokazywać, zaczynam się coraz bardziej o ciebie martwić.




Wychodzimy z windy, kierując się do waszego pokoju. Aby sprawdzić, czy przypadkiem nie wróciłeś. Jednak w połowie drogi dostrzegam coś, co niszczy całą moją wiarę w nasz powrót do siebie i chęć jakiejkolwiek pomocy tobie. 




Widzę jak całujesz jakaś dziewczynę, a twoje dłonie zachłannie błądzą po jej ciele. Kierujecie się do pokoju, wyraźnie w jednym tylko celu. 
Zamieram w jednym miejscu, nie mogąc uwierzyć w to, czego jestem świadkiem. Przecież ty się tak nie zachowujesz. To zupełnie do ciebie nie podobne. Myślałam, że naprawdę mnie kochasz i nawet pomimo tego, że się rozstaliśmy nie interesują cię inne. Jak widać bardzo się pomyliłam. 
Czuję jak łzy napływają mi do oczu, z powodu bólu i cierpienia jaki wywołał we mnie twój widok z tą kompletnie obcą dla mnie dziewczyną.  Na własnej skórze przekonałam się, że im większą miłością kobieta darzy mężczyznę, tym wyższą cenę przychodzi jej za to zapłacić.




Nieoczekiwanie odwracasz się w moją stronę, patrząc wprost na mnie. Nasze spojrzenia, spotykają się po dłuższej rozłące, jednak nic nie jest takie jak sobie wyobrażałam. Widzę, że jesteś zupełnie zaszokowany moim widokiem. Wiesz także, że swoim zachowaniem prawdopodobnie wszystko ostatecznie przekreśliłeś. Natychmiast odsuwasz od siebie swoją towarzyszkę i dostrzegam, że chcesz do mnie podejść. Ja jednak nie jestem w stanie, w tym momencie z tobą rozmawiać. Choć jeszcze kilka minut temu, było to coś czego pragnęłam najbardziej. 




Zupełnie ignoruję próbującego mnie zatrzymać Michaela, gdy odwracam się i zbiegam w pośpiechu schodami prowadzącymi na dół. Z oddali słyszę jedynie waszą kłótnie i podniesiony głos Michaela, który dogania mnie dopiero na jednym z niższych pięter. 




- Poczekaj. To na pewno można jakoś wytłumaczyć. Też jestem na niego wściekły, bo przeszedł dziś wszelkie granice, ale może dajmy mu to wyjaśnić - zaczynam się ironicznie śmiać. 
- Co takiego? Tutaj nie ma, czego wyjaśniać. Gdybyśmy im przypadkiem nie przerwali. Doskonale wiesz, że przespaliby się ze sobą. To by było na tyle, jeśli chodzi o jego miłość do mnie. W ogóle nie powinnam tu przyjeżdżać i próbować czegokolwiek naprawiać. A teraz przepraszam, ale chcę zostać sama. Muszę ochłonąć - wymijam Hayboecka i udaję się do wyjścia. 




Wychodząc z hotelu, idę szybkim krokiem przed siebie, bez żadnego większego celu. Jestem równocześnie dogłębnie zraniona jak i wściekła. Przez co, nie zwracam uwagi na otoczenie i wpadam na kogoś




- Proszę, proszę. Kogo ja widzę - słyszę głos Fettnera i przeklinam w myślach swojego pecha. 
- Daj mi spokój. Nie mam nastroju, na te twoje chore gierki - mówię wzburzonym głosem, wyładowując swoją złość na nim. 
- Widzę, że ktoś wyjątkowo ci się dzisiaj naraził. Czyżby był to nasz kochany Stefan? Ostrzegałem cię przed nim, ale nie chciałaś słuchać - nie mogę znieść jego hipokryzji i postanawiam mu wszystko wygarnąć. 
- Spójrz na siebie. To ty go szantażowałeś, że wyznasz mi prawdę, dotyczącą przeszłości. Nie mając nawet pojęcia, jak bardzo jest ona skomplikowana. Poza tym od początku robisz wszystko, żeby zaciągnąć mnie do łóżka. Mimo, że ja nie mam na to najmniejszej ochoty. I ty chcesz kogoś oceniać? Najpierw zastanów się nad sobą - praktycznie krzyczę, próbując się wyzbyć z siebie negatywnych emocji, przy okazji mimowolnie cię broniąc. Choć wiem, że na to nie zasługujesz.
- Po tym wszystkim, co zrobił. Naprawdę jeszcze go bronisz? Doprawdy godna naśladowania postawa - widzę, że zupełnie nic do niego nie dotarło. Dlatego chcę zakończyć tą rozmowę. 
- Nie interesuje mnie twoja opinia - ponownie ruszam przed siebie. Niestety Manuel, postanawia mi towarzyszyć. 




- Możesz przynajmniej na chwilę zapomnieć, że mnie nie lubisz? Widzę, że potrzebujesz się komuś wygadać. Więc chodźmy gdzieś i spokojnie porozmawiajmy - patrzę na niego niepewnie. Szukając oznak jakiegoś podstępu. Ale nic takiego nie dostrzegam. Pod wpływem wydarzeń dzisiejszego dnia, tracę zdolność logicznego myślenia i sama nie wiem, czym kierowana postanawiam się zgodzić. Popełniając tym samym, jeden z najgorszych błędów swojego życia. 




Siedzimy wraz z Manuelem przy barze jednego z popularnych klubów, a ja kończę pić kolejnego już tego wieczoru drinka. Wiem, że nie powinnam spożywać alkoholu, zwłaszcza w jego towarzystwie. Ze względu ma moją słabą głowę i brak zupełnej kontroli nad tym, co robię pod wpływem krążących procentów w moim organizmie. Jednak to był jedyny sposób, abym mogła przynajmniej trochę się uspokoić. 
- Wiesz, że gdy przestajesz być tak arogancki, można z tobą wytrzymać? - zwracam się do niego, dostrzegając że jest wyraźnie zadowolony z moich słów.
- Cieszę się, że w końcu to dostrzegłaś – odpowiada. Po czym pogrążamy się w jakiejś, nie mającej większego znaczenia rozmowie. 





Słyszę swój nieustannie dzwoniący telefon. Dostrzegając przy okazji, niezliczoną ilość nieodebranych połączeń od Ciebie i Michaela. Nie mam jednak zamiaru. dzisiaj rozmawiać z żadnym z was. To dla mnie za wiele, jedyne czego chcę to zapomnieć o całej przytłaczającej mnie rzeczywistości i po prostu przestać myśleć. Ignoruję więc je wszystkie i wyciszam telefon, gdy barman stawia przede mną kolejną szklankę z kolorowym napojem z dodatkiem pokaźnej ilości procentów. 
Nie przeczuwam jeszcze, że każdy kolejna wypita przeze mnie szklanka, przybliża mnie do nieuchronnej zguby.

2 komentarze:

  1. Normalnie nie wierzę w co czytam , i to podobno ja jestem nieprzewidywalna ;) Jestem w szoku.Jak Stefan w ogóle mógł się tak zachować, kompletnie go nie rozumiem.Zastanawia mnie spotkanie z Manuelem i końcówka rozdziału.Czyżby między nimi miało do czegoś dojść.Mam nadzieję że długo nie będę czekać na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego jak zakończy się spotkanie Eliny i Manuela, na pewno ktoś nie będzie zadowolony i będzie żałował. A co do Stefana, to chwilami mam wrażenie, że sama go do końca nie rozumiem. Czasami bohaterowie, wymykają mi się spod kontroli i postępują zupełnie jak nie oni. 😄 Ale zostało jeszcze kilka rozdziałów i może jeszcze zdoła się poprawić.

      Usuń