-
Nadal uważam, że to nie najlepszy pomysł, abym tam z tobą poszła
- mówię oczekując na windę, prowadzącą do mieszkania twojego
przyjaciela, gdzie ma odbyć się kameralna impreza. Nalegałeś
żebym ci towarzyszyła i w końcu poznała twoich znajomych. Wciąż
jestem sceptycznie do tego nastawiona, bojąc się że zwyczajnie
mnie nie zaakceptują.
-
Mówiłem ci tyle razy, że na pewno wszyscy cię polubią.
Zobaczysz, będziemy się świetnie bawić. Nie denerwuj się -
zapewniasz mnie, ściskając delikatnie moją dłoń, aby dodać mi
odwagi.
Przekraczamy
próg, nowocześnie urządzonego mieszkania. Orientując się, że
jesteśmy jednymi z ostatnich gości, a
zabawa trwa w najlepsze.
Biorę głęboki wdech, starając się uspokoić.
Po
chwili w naszym kierunku zmierza wysoki
blondyn z przyjacielskim uśmiechem na ustach.
-
Cieszę się, że już jesteście. Jestem Michael, a ty pewnie to
Elina. Stefan, wciąż o tobie mówi - widzę, jak gromisz wzrokiem
przyjaciela, na jego ostatni komentarz. Natomiast ja jestem
zaskoczona, jego
słowami. Byłam mile zdziwiona, że tak często o mnie
wspominałeś.
-
Miło cię poznać - wymieniam uścisk dłoni z Michaelem i podążamy
do salonu, starając
się
rozmawiać
na niezobowiązujące tematy.
Po
pewnym czasie, zdążyłam zapoznać się z większością osób,
tutaj przebywających. Wszyscy są bardzo mili i uprzejmi. Wydają
się pozytywnie do mnie nastawieni, co bardzo mnie cieszy.
Przecież
tak bardzo obawiałam się ich reakcji.
Postanawiam
pójść do kuchni, chcąc napić się soku, gdzie spotykam Claudię
- dziewczynę
Hayboecka.
-
Mam nadzieję, że dobrze się bawisz? - słyszę jej pytanie,
nalewając sobie soku do szklanki.
-
Jest naprawdę
w
porządku. Stanowicie
zgraną grupę znajomych
- odpowiadam.
-
Posiedzisz tutaj ze mną? Chciałabym żebyśmy
lepiej się poznały
- zgadzam się i siadam na jednym z wolnych krzeseł przy
stole.
Świetnie
nam się ze sobą rozmawia. Okazuje się, że mamy z dziewczyną
wiele wspólnych tematów i lubimy podobne rzeczy. Przez,
co zupełnie tracimy poczucie czasu i zainteresowanie innymi osobami.
Nieoczekiwanie
nasza pogawędka schodzi na twój temat.
-
Niecodziennie się zdarza,
żeby Stefan przyprowadzał ze sobą osobę towarzyszącą, na nasze
wspólne spotkania. Przepraszam, że pytam wprost, ale czy wy
jesteście razem? Od
niego nie można się niczego dowiedzieć, wszystkiego się wypiera
- z
trudem przełykam łyk, pitego przeze mnie napoju.
-
Ja i Stefan jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi. Nic więcej nas nie
łączy, naprawdę
- widzę, że Claudia jest zaskoczona moją odpowiedzią. Wydaje się
być nią nawet
trochę
zawiedziona.
-
Tylko, że przyjaciele tak na siebie nie patrzą jak wy. Wielokrotnie
już dziś dostrzegłam, jak obdarzał cię ukradkowymi spojrzeniami.
Znam go od dawna, ale jeszcze nie widziałam żeby troszczył się o
kogoś, tak jak o ciebie. To wiele za siebie mówi - zupełnie nie
wiem, co mam jej odpowiedzieć. Ja
nie zauważyłam niczego podobnego.
-
Mimo tego, że jesteście tylko przyjaciółmi. Proszę cię,
postaraj się go nie skrzywdzić. Jakiś czas temu wiele przeszedł,
zresztą na pewno sama o tym wiesz – patrzę na nią z
niezrozumieniem, nie wiedząc o co jej chodzi.
- Nie mam pojęcia
o czym mówisz. Stefan o niczym mi nigdy nie powiedział - informuję
ją, wywołując u niej jeszcze większe zdziwienie.
- Wiem,
że to nie ja powinnam ci o tym powiedzieć, ale uważam że masz prawo wiedzieć. Obiecaj mi tylko, że nie powiesz mu skąd o tym wiesz -
widzę jak waha się nad tym, czy powinna mi powiedzieć.
-
Możesz mi zaufać – zapewniam ją.
- Stefan jakiś czas temu,
był bardzo zakochany. Nie widział świata poza tamtą
dziewczyną. Wszystkim wydawało się, że są dla siebie stworzeni i
stanowią idealną parę. Wiesz,
taka miłość od pierwszego wejrzenia.
Były to jednak wyłącznie pozory. Od
praktycznie samego początku,
zdradzała
go ze swoim dawnym
znajomym. Gdy Stefan się o tym dowiedział, był załamany. Długo
nie mógł dojść do siebie po tamtym rozstaniu i bardzo się
zmienił. Stał się opryskliwy i wszystko mu nie pasowało, do tego zaczął lekceważyć swoje obowiązki. Nikt
nie wiedział, jak ma do niego dotrzeć i mu pomóc.
Od
kiedy jednak poznał ciebie, jest znowu dawnym sobą. Masz na niego
bardzo dobry wpływ - jestem zaskoczona tym wszystkim, o czym się
dowiedziałam. Nie spodziewałam się, że aż tak się na kimś w
przeszłości zawiodłeś. Nigdy
nie dałeś tego po sobie odczuć.
Naszą
rozmowę przerywa twoje pojawienie. Staramy się szybko zmienić
temat, abyś nie domyślił się, że rozmawiałyśmy o tobie.
-
Elina, tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem - widzę, że
oddychasz z ulgą na
widok mojej osoby.
-
Zagadałam się z Claudią - dziewczyna kiwa potakująco głową, na
potwierdzenie moich słów.
-
Ale teraz koniec tych
pogawędek. Byłbym zapomniał, Carla
chciała
o czymś z tobą wcześniej porozmawiać - zwracasz się do blondynki, która
przeprasza nas i udaje się na poszukiwanie swojej
koleżanki.
Zostajemy
sami, a ja czuję się niezręcznie na wspomnienie, wcześniejszych
słów mojej rozmówczyni. Przecież to niemożliwe, żebyś czuł do
mnie coś więcej niż zwykła sympatia. Sam przecież, jeszcze
niedawno przekonywałeś mnie, że nie masz czasu na miłość i nie
chcesz się z nikim wiązać.
-
Chodź, coś ci pokażę - chwytasz mnie za rękę i kierujemy
się
w kierunku wyjścia z mieszkania. Następnie podążam za tobą
schodami, prowadzącymi na wyższe piętra. Nie mam pojęcia, dokąd
mnie prowadzisz. Ale postanawiam ci zaufać.
Okazuje
się, że zabrałeś mnie na dach, tego wysokiego budynku. Z którego
rozpościera się przepiękny widok na całe miasto skąpane
w ciemności nocy.
Jestem zachwycona tym miejscem.
-
Przepiękny
widok.
Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Ja
tylko mogę pomarzyć o takich widokach na co dzień
- siadam na ziemi i wparuję się w przestrzeń przed sobą. Chcąc
jak najdłużej nacieszyć się tym, co mam przed sobą. Po
chwili do mnie dołączasz.
-
Mam jeszcze coś - wyciągasz praktycznie znikąd, dwa szklane
kieliszki
i butelkę czerwonego wina.
-
Nie powinniśmy - od dawna unikam alkoholu. Zawsze miałam słabą
głowę. Dodając
do tego twoje towarzystwo, takie połączenie. Może skończyć się,
czymś niekoniecznie słusznym.
-
Daj spokój, kieliszek jeszcze nikomu nie zaszkodził - przekonujesz
mnie i ulegam. Biorąc
od ciebie jeden z kieliszków, wypełniony czerwoną cieczą. Po chwili czuję słodko- cierpki smak wina w ustach. Który tym razem,wyjątkowo mi smakuje.
Pod
wpływem magicznej atmosfery, ilość wina w butelce zmniejsza się
w zastraszającym tempie. Czuję jak zaczyna mi szumieć w głowie,
ale jest mi tak przyjemnie,
że zupełnie to ignoruję.
-
Jakie jest twoje największe marzenie? - twój głos przywraca mnie
do
rzeczywistości. Odwracam
głowę na bok, patrząc na ciebie.
-
Być znowu szczęśliwą - nie waham się długo z udzieleniem
odpowiedzi.
-
Tylko tyle? - dopytujesz.
-
Chyba aż tyle.
Po
wypowiedzeniu ostatnich słów, nasze spojrzenia się spotykają, a
ja wręcz zatapiam się w głębi twoich oczu. Odległość pomiędzy
naszymi twarzami, z każdą upływającą sekundą, coraz bardziej
się zmniejsza.
Postanawiam
poddać się chwili i nie zastanawiać się nad możliwymi
konsekwencjami, tego co może się stać. W tamtym momencie, chciałam
tego pocałunku najbardziej na świecie. Zapomnieć wreszcie o
przeszłości i zacząć żyć tym, co tu i teraz.
Gdy
nasze usta mają się spotkać w tym wyczekiwanym pocałunku,
słyszymy czyjeś kroki i orientujemy
się,
że nie jesteśmy już sami. Natychmiast odsuwamy się od siebie, a
cały nastrój i wyjątkowość tej chwili, pryska jak bańka
mydlana. Zdrowy rozsądek wraca na swoje miejsce, zastępując
wszelkie pragnienia.
-
Widzę, że urządziliście sobie własną, prywatną imprezę -
postać Michaela wyłania się z ciemności. Staramy się zachowywać
naturalnie i nie dać po sobie niczego poznać.
-
Chciałem pokazać Elinie, to miejsce. I tak jakoś wyszło, że się
zasiedzieliśmy - tłumaczysz się za nas dwoje.
-
Nic nie szkodzi. Ale teraz chodźcie. Jakoś nudno zrobiło się bez
was - spełniamy jego prośbę. Wracając wraz z nim.
Staram
się zamaskować swoje rozczarowanie z powodu tego, że nam
przerwano. Za to ty, wydawałeś
się spięty całą tą sytuacją. Zaczynałam się obawiać, że
żałujesz tego, co mogło się stać i zaczniesz traktować mnie od
teraz
z dystansem.
Gdy
jest grubo po północy, postanawiamy się pożegnać z gospodarzem
dzisiejszego spotkania oraz
pozostałymi gośćmi i udać
się
do
wyjścia.
Przemierzamy
miasto, okryte tajemniczością nocy. A orzeźwiające powietrze,
pozwala mi odzyskać trzeźwość umysłu.
Przez
większość drogi milczymy, nie wiedząc jak zacząć
rozmowę. Postanawiasz w końcu przełamać tą ciążącą nam
ciszę.
-
Jeśli chodzi o tą sytuację, która miała miejsce - od razu wiem,
do czego nawiązujesz. Nie daję ci dokończyć, bo nie chcę
usłyszeć z twoich ust, że to nie powinno się wydarzyć.
-
Po prostu o tym zapomnijmy. Tak naprawdę, nic się przecież nie
stało - wtrącam się.
-
Masz rację. Tak będzie najlepiej. Nie powinniśmy przekraczać
pewnych barier - wydajesz się pewny swoich słów. A ja czuję
delikatny zawód. W głębi siebie, miałam nadzieję, że będziesz
się starał przekonać mnie, że wcale nie chcesz traktować tego,
jako pomyłkę.
Po
chwili robisz jednak coś, co zupełnie przeczy twoim słowom.
Bierzesz mnie za rękę i łączysz nasze dłonie. W ten sposób,
pokonujemy resztę drogi do mojego mieszkania. Dla postronnych osób,
wyglądamy jak zakochana para, którą przecież wcale nie jesteśmy.
Zaczynaliśmy się gubić we własnych uczuciach, coraz bardziej
komplikując naszą relację.
Wciąż toczyliśmy nieustanną walkę pomiędzy tym, czego
pragniemy, a tym co powinniśmy.
-
Może wejdziesz? - proponuję, nie chcąc się jeszcze z tobą
rozstawać.
-
Dziękuję za zaproszenie, ale lepiej będzie jak wrócę do siebie -
akceptuje twoją decyzję i nie nalegam na jej zmianę.
-
W takim razie, dobranoc - mówię i całuję cię w policzek na
pożegnanie. Wiem, że odwagi dodają mi krążące procenty w moim
organizmie. W innym przypadku, nie odważyłabym na taki gest, po
wydarzeniach dzisiejszego wieczoru.
Otwierając
drzwi od mieszkania, czuję się zmęczona. Ostatnie godziny,
dostarczyły mi zbyt wielu wrażeń. Przez to, marzę jedynie o tym,
żeby znaleźć się w swoim wygodnym łóżku i spokojnie zasnąć,
choć mam wątpliwości czy będzie to możliwe. Bo
choć bardzo się staram, to nie potrafię wyrzucić cię ze swoich
myśli.