Strony

sobota, 14 października 2017

Wspomnienie Dwunaste


- Stefan, nareszcie jesteś - nie potrafię się powstrzymać i ostatnie dzielące nas metry przebiegam, wpadając w twoje ramiona. Przytulam się do ciebie, stęskniona za twoim widokiem i obecnością.
Nie chciałam dłużej odwlekać naszego spotkania, więc zadeklarowałam się, że odbiorę cię z lotniska.
Ostatnie dwa tygodnie, które spędziłeś na zgrupowaniu, ciągnęły mi się w nieskończoność. Uświadamiając mi jak bardzo uzależniłam się od twojej obecności w moim życiu. Nawet nie chciałam myśleć, jak poradzę sobie z twoją częstą nieobecnością, gdy sezon zimowy ruszy na dobre.
- Też za tobą tęskniłem. Ale jestem już z powrotem - mówisz, wciąż mnie obejmując. A ja ogromnie się cieszę, że znów mam cię blisko siebie.



- O proszę. Widzę, że przyjaciółka wita cię wylewniej niż mnie moja własna dziewczyna - do naszej dwójki dołącza Michael. Odsuwam się od ciebie i zastanawiam, czy aby nie przesadziłam ze swoim spontanicznym powitaniem. Być może było ono, zbyt wylewne. Jak na dwójkę znajomych.
- Ma się te względy - odpowiadasz przyjacielowi, a ja staram się unikać przenikliwego wzroku blondyna. Zapewne podejrzewa nas o bardziej zażyłą relację. A tak naprawdę ja sama już nie wiem, co nas łączy. I kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy.
- Tak w ogóle to cześć. Miło mi cię znowu widzieć, Elino - odwzajemniam powitanie Hayboecka i pytam go o jego odczucia na temat ostatniego wyjazdu. Następne minuty upływają nam na koleżeńskiej rozmowie.




- Bardzo jesteś zmęczony? Bo jeśli nie, to co zrobimy z resztą dnia? - pytam, gdy stajemy na światłach i mogę na chwilę przestać się koncentrować na prowadzeniu samochodu. Przez ostatni czas wyszłam z wprawy i teraz muszę być ostrożna.
- Przepraszam, ale umówiłem się dziś na kawę z Sophie. Bardzo nalegała na spotkanie. Ale obiecuję, że jutro ci to wynagrodzę i będę tylko do twojej dyspozycji - mój cały entuzjazm z powodu twojego powrotu, znika w jednej chwili. Znów ona okazała się dla ciebie ważniejsza. A ja już wtedy wiedziałam, że nie będę w stanie z nią konkurować. Mogłeś zaprzeczać ile chciałeś, ale ja wiedziałam, że nadal żywisz do niej jakieś głębsze uczucia.
- W takim razie baw się dobrze. Jutro też możesz się z nią spotkać, bo ja mam zajęty cały dzień. Więc nie musisz się fatygować - kłamię, wiedząc że tak naprawdę nie mam nic zaplanowanego. Nie potrafię jednak powstrzymać się od tej drobnej uszczypliwości i ukryć swojego zawodu.
- Nie wiedziałem jak jej odmówić, bardzo zależało jej na tym spotkaniu. Proszę Eli, nie bądź zła - zawsze zwracałeś się do mnie, zdrobnieniem mojego imienia. Gdy chciałeś, żebym przestała się na ciebie złościć albo coś ci wybaczyła.
- Niby dlaczego miałabym być na ciebie zła? Przecież masz prawo spotykać się z kim chcesz - próbuję udawać, że wcale mnie to nie rusza. Choć jest zupełnie inaczej.
- Znam cię i wiem, kiedy się złościsz i coś ci nie pasuje. Wtedy zawsze tak śmiesznie marszczysz czoło, jak teraz - zaskakujesz mnie, tak dobrą spostrzegawczością. Postanawiam jednak iść w zaparte i nie przyznawać się do tego, że jestem zawiedziona twoimi dzisiejszymi planami.
- Wydaje ci się - mówię w momencie, gdy jesteśmy na miejscu.
- Skoro tak mówisz. Nie mam zamiaru się dłużej kłócić. Cześć - po dość oschłym pożegnaniu, wysiadasz. A ja zaczynam żałować swojego zachowania. Dochodzę do wniosku, że przesadziłam i powinnam bardziej panować nad swoją złością. W niczym mi to nie pomaga, a jedynie oddala od ciebie. Ale nie potrafię poradzić sobie ze świadomością, że to ona jest dla ciebie tym kim ja bym chciała się kiedyś stać.





Przez następną większą część dnia, staram się wypełnić sobie każdą sekundę, aby jak najmniej myśleć o tym, że pewnie właśnie teraz świetnie bawisz się ze swoją byłą dziewczyną, która wciąż jest dla ciebie bardzo ważna, choć starasz się temu zaprzeczać. Nie potrafię się pozbyć tego pierwiastka zazdrości, który się we mnie zakorzenił. Od momentu poznania Sophie. To coś zaskakującego, ponieważ nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło. Pomimo bycia w wieloletnim związku, nigdy nie czułam czegoś takiego. 



Po wysprzątaniu całego domu na błysk. Oraz przebrnięcia przez cały stos dokumentów, potrzebnych mi na jutrzejsze spotkanie w pracy. Zaczynam odczuwać zmęczenie. Cieszę się z tego, ponieważ mam nadzieję, że łatwiej mi będzie zasnąć i uniknę nieprzespanej nocy z powodu dręczących myśli.



Rano w nie najlepszym humorze, rozpoczynam kolejny dzień żmudnej pracy. Nie mogę się przełamać i zadzwonić do ciebie z przeprosinami za moje wczorajsze zachowanie. Automatycznie godząc się na to, że prawdopodobnie ty także się do mnie nie odezwiesz, biorąc pod uwagę nasze wczorajsze rozstanie. Tym razem to ja powinnam wyciągnąć rękę na zgodę, ale byłam na to zbyt dumna i uparta.




Późnym popołudniem. Zapinam guziki swojego czerwonego płaszcza i opuszczam budynek wydawnictwa. Próbując znaleźć pomysł na spędzenie dzisiejszego wieczoru. Nie chcę znów przebywać sama w czterech ścianach, obawiając się nawrotu, swoich pesymistycznych myśli i rozpamiętywania przeszłości. Poczyniłam już tak duże kroki, że nie chcę tego wszystkiego zaprzepaścić. 




Żegnając się ze znajomą z pracy, dostrzegam cię wyczekującego na moje pojawienie. Jestem zaskoczona twoją obecnością, w żadnym wypadku nie spodziewałam się ciebie tutaj zobaczyć.
- Co ty tutaj robisz? - pytam obojętnym głosem, w głębi serca ciesząc się z twojej obecności. Obawiałam się, że przestaniemy się widywać.
- Czekam na ciebie. Nadal jesteś na mnie zła? - spoglądam na twój niepewny wyraz twarzy. I zaczynam czuć się winna, dlatego że to ja wywołałam to nieporozumienie pomiędzy nami.
- To chyba ja powinnam o to zapytać. Nie chciałam się wczoraj tak unosić, nie miałam do tego prawa. Nie mam cię przecież na wyłączność. Możesz robić, co tylko chcesz i z kim chcesz - staram się równocześnie przekonać do tego zarówno ciebie jak i siebie. Nie przychodzi mi to jednak z łatwością.
- Ale wczoraj zachowałem się nie fair. Nie dość, że pofatygowałaś się, żeby mnie odebrać. To potem stwierdziłem, że nie mam dla ciebie czasu. Wiedząc, że bardzo liczyłaś na wspólnie spędzony czas. Przepraszam - postanawiam zakończyć tą naszą małą sprzeczkę. Która nie ma dalszego sensu.
- Dajmy już temu spokój. Udało się chociaż to spotkanie z Sophie? - nie umiem powstrzymać się, od dowiedzenia się czegoś na ten temat.
- Powspominaliśmy trochę dawne czasy. To był całkiem przyjemne spotkanie - staram się zachować spokój, przecież powinnam się tego spodziewać, że miło spędzicie ze sobą czas. Macie ze sobą dużo wspólnego i dodatkowo łączy was wspólna przeszłość.



- Może miałabyś ochotę coś zjeść? - przypominam sobie, że od przedpołudnia nie miałam nic w ustach.
- Z chęcią - zgadzam się bez niepotrzebnych nalegań z twojej strony.



Pokonujemy drogę, swobodnie rozmawiając na przeróżne tematy. Tak jakby wczorajsze wydarzenia, zupełnie nie miały miejsca. A ja cieszę się, że między nami, znów zapanowała zgoda.
Gdy znajdujemy się już przed restauracją, w której mamy zamiar zjeść późny obiad. Zatrzymujesz mnie przed opuszczeniem pojazdu. 
- Byłbym zapomniał. Mam coś dla ciebie - podajesz mi kopertę, czekając aż zobaczę, co jest w środku. 





Otwieram ją niepewnie, dostrzegając że to zaproszenie na coś w rodzaju gali, organizowanej przez związek z okazji, zbliżającego się rozpoczęcia sezonu zimowego w poszczególnych dyscyplinach. Czytając treść zapisaną na ozdobnym papierze, jestem coraz bardziej zdezorientowana. Nie rozumiem, dlaczego postanowiłeś zaprosić właśnie mnie. Przecież ja zupełnie tam nie pasuję. Mam zamiar ci to uświadomić.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Przepraszam, ale nie pójdę tam z tobą - staram się wybić ci ten pomysł z głowy. Doskonale wiedząc, że to złe rozwiązanie.
- Elina, proszę. Nie chcę iść sam - starasz się mnie przekonać. Zastanawiam się, dlaczego nie zaproponowałeś tego Sophie, ale nie pytam o to na głos.
- Stefan, to naprawdę kiepski pomysł. Zaczną się tylko niepotrzebne plotki. Wszyscy wezmą nas za parę. Chcesz się im potem ciągle tłumaczyć, że tak nie jest i prostować ich domysły? - przedstawiam ci wady tego, abyśmy poszli tam razem.
- Niech sobie myślą, co chcą. Nie obchodzi mnie to. Chcę się tylko dobrze bawić, a bez ciebie nie będę. Eli, nie daj się dłużej prosić - staram się nie ulec, ale jestem coraz bliższa złamania swojego postanowienia. Widząc jak bardzo ci na tym zależy.
- Muszę to przemyśleć. Potrzebuję trochę czasu - staram się nie decydować o tym teraz.
- W porządku. Ale nie pozostało go już dużo. Zaproszenie jest na przyszły tydzień - przypominasz.
- Postaram się odpowiedzieć ci jak najszybciej. A teraz możemy już iść? Jestem strasznie głodna - zgadzasz się ze mną i udajemy w stronę budynku, stojącego nieopodal.




Czekając na deser, z którego ty rezygnujesz rozglądam się po znajomym wnętrzu restauracji.
- Wiesz, że kiedyś często bywałam tu razem z Christianem. To było jedno z naszych ulubionych miejsc - wracam wspomnieniami do wspólnych kolacji. Na zawsze zachowam sentyment do tego miejsca, w końcu to tutaj przyjęłam oświadczyny. Uśmiecham się smutno, odtwarzając w głowie ten moment.
- Nie miałem pojęcia. Jeśli przebywanie tutaj jest dla ciebie trudne, mogliśmy pójść gdzie indziej - wydajesz się zmartwiony i patrzysz na mnie z troską. Zupełnie niepotrzebnie.
- Nie mogę unikać wszystkich miejsc, które w jakikolwiek sposób kojarzą mi się z nim. W obawie, że przywołają jakieś wspomnienia. Czas stawić czoła rzeczywistości i przestać się bać - odpowiadam z pewnością w głosie.  




Po wspólnie zjedzonym posiłku, odwozisz mnie do domu. Życząc dobrej nocy. Odwzajemniam się tym samym i z głową pełną rozterek, dotyczących decyzji jaką muszę podjąć, udaję się do swojego mieszkania.





Z kubkiem gorącej herbaty, przykryta ciepłym kocem. Siadam na balkonie, zastanawiając się nad twoim zaproszeniem. Nie wiem, co mnie powstrzymuje przed zgodą na zostanie twoją osobą towarzyszącą. Być może strach przed oceną innych. Tego, że uznają iż nie jestem wystarczająco reprezentatywna. I zasługujesz na zdecydowanie kogoś lepszego. Takiego jak Sophie. Mimowolnie po raz kolejny, pojawia się wspomnienie dziewczyny w moich myślach. Podczas naszego przypadkowego spotkania, emanowała swoim perfekcyjnym wyglądem i pewnością siebie. A każdy jej gest, czy słowo były starannie przemyślane. To zupełne przeciwieństwo mojej osoby. Stroniącej od bycia w centrum uwagi i zmagającej się z atakami paniki w stresujących sytuacjach. Byłyśmy zupełnie różne i doskonale wiedziałam, że nigdy jej nie dorównam.



Po północy, gdy czuję że moje powieki stają się ciężkie. Biorę do ręki swój telefon. Pisząc do ciebie wiadomość.
" Długo nad tym myślałam i zdecydowałam, że pójdę tam z tobą. Oczywiście jeśli nadal tego chcesz." - wysyłam szybko te kilka słów, bojąc się że zaraz opuści mnie chwilowa odwaga.
Zasypiam z nadzieją, że nie pożałuję swojej decyzji. I będziemy się dobrze bawić.

1 komentarz:

  1. Zastanawiałam się czy Elina zgodzi sie na wyjście ze Stefanem.Cieszę się że tak się stało.Nie podoba mi się spotkanie z Stefana z Sophie po zgrupowaniu, wtedy gdy to ELina tak go wyczekiwała ;)

    OdpowiedzUsuń