Wchodzę
do swojego pokoju hotelowego, rozglądając się po ładnie
urządzonym wnętrzu. Odstawiam swoją walizkę obok ściany,
zastanawiając się jakim cudem, dałam się namówić na to
szaleństwo. Naprawdę
pokonałam tyle kilometrów, tylko po to, aby być przy tobie i
wspierać cię w ważnych dla ciebie chwilach. Czuję
jak całodniowa podróż daje o sobie znać, przez co zaczynam
odczuwać zmęczenie. Mam
jednak zamiar wykorzystać tą pozostałą część dnia, na
pożyteczniejsze rzeczy niż odpoczynek.
Podchodzę
do okna, z daleka już dostrzegając skocznię, której
majestat,
robi na mnie duże wrażenie. Jutro będę miała okazję, poznać ją
dużo dokładniej. Całe
to nieduże, niemieckie miasteczko, wydaje mi się bardzo ładne i
interesujące. Ma w sobie jakiś nieodparty urok, któremu
nie potrafię się oprzeć.
A skoro już tu jestem, to mam zamiar odkryć, co w sobie
kryje.
Wyciągam
z kieszeni kurtki telefon, aby poinformować cię, że już jestem.
Tak jak się umówiliśmy. Następnie biorę się za rozpakowywanie
swoich rzeczy, aby nie tracić cennego czasu z pobytu tutaj. Na
tak błahe czynności.
Gdy
wszystko jest już na swoim miejscu, słyszę delikatne pukanie do
drzwi. Uśmiecham się lekko i udaję się w ich stronę. Doskonale
wiedząc, kogo za nimi zobaczę.
-
Cieszę się, że w końcu jesteś. Zaczynałem się już bać, że
jednak w ostatniej chwili zrezygnowałaś - mówisz na powitanie,
wchodząc do środka. Gdy tylko drzwi się za tobą zamykają,
bierzesz mnie w swoje ramiona i składasz delikatny pocałunek na
moich ustach.
-
Też się cieszę, że cię widzę. I nie wiem skąd te twoje obawy.
Przecież obiecałam, a ja zawsze dotrzymuję słowa - odpowiadam,
gdy odsuwamy się od siebie.
-
Jak minęła podróż? - pytasz, a ja zdaję krótką relację z jej
przebiegu.
Widząc
twoje zadowolenie z powodu mojej obecności w tym miejscu. Wiem, że
naprawdę
było
warto się tutaj pojawić.
-
Mam zamiar iść jeszcze dzisiaj pozwiedzać. Więc nie musisz się
martwić, że będę się nudzić - informuję, kiedy przedstawiasz
swoje obawy, że nie będziesz mógł poświęcić mi dzisiaj,
tyle
czasu ile chciałbyś.
-
Sama? To niezbyt rozsądne. Jesteś tu pierwszy raz i kompletnie nie
znasz tego miejsca - dostrzegam twoje zmartwienie i troskę o
mnie.
-
Stefan, przypominam ci że jestem dorosła. I naprawdę
potrafię
o siebie zadbać. Poza tym masz swoje obowiązki i nie możesz mnie
ciągle pilnować. A ja chcę wykorzystać ten wyjazd i poznać coś
nowego - staram się przytoczyć rozsądne argumenty, abyś przestał
się zamartwiać.
-
Niech już
będzie.
Ale gdyby tylko coś się działo, masz od razu dzwonić. Zgoda? -
kiwam potakująco głową i całuję cię w policzek.
-
Muszę już niestety iść. Powiedziałem Michaelowi, że idę się
tylko z tobą przywitać. Zaraz zacznie znowu coś insynuować, a ja
nie mam ochoty tego słuchać - coraz bardziej zaczynałam się
zastanawiać nad naszą wspólną
przyszłością.
Nie rysowała się ona aktualnie w najlepszych barwach, skoro nawet
twój najlepszy przyjaciel nie był świadomy, tego co jest między
nami. Byłam
tym coraz bardziej zmęczona.
-
Skoro musisz. Ale zobaczymy się jeszcze dzisiaj? - pytam z
nadzieją.
-
Spróbuję, ale niczego nie obiecuję - wychodzisz, zostawiając mnie
samą.
Spaceruję
po malowniczych uliczkach Titisee - Neustadt, będąc naprawdę
oczarowana tym miejscem. Mijają mnie uśmiechnięci i szczęśliwi
ludzie, różnych narodowości. A ja z każdą minutą daję się
porwać, panującej tutaj atmosferze.
Postanawiam
spędzić trochę czasu w jednej z kawiarni, zamawiając kawą. Która
pomoże mi się ogrzać. Temperatura panującą na zewnątrz,
jest niezwykle niska. Po spożyciu ciepłego napoju, postanawiam udać
się w stronę powrotną do hotelu. Licząc na to, że spędzimy ten
wieczór razem. Niestety moja nadzieja znika, wraz z nadejściem od
ciebie wiadomości, że niestety nie dasz już rady się ze mną
zobaczyć. Pozostaje mi więc,
zorganizować sobie ten czas w inny sposób.
W
skupieniu obserwuję pierwszą serię konkursu drużynowego,
trzymając kciuki za austriacką drużynę. licząc ma to, że zajmą
jak najwyższe
miejsce.
Pierwszy raz, mam okazję, oglądać zawody na żywo. Co jest dla
mnie, bardzo ciekawym doświadczeniem. Które z wielką chęcią w
przyszłości powtórzę. Nie
spodziewałam się, że aż tak się w to wszystko zaangażuję.
W
przerwie pomiędzy seriami, udaję się w umówione miejsce, gdzie
mieliśmy się spotkać. Gdy jestem na miejscu, zniecierpliwiona
rozglądam się w poszukiwaniu ciebie. Wiedząc, że przerwa powoli
dobiega końca.
W
pewnym momencie, czuję jak ktoś podchodzi
do mnie od tyłu i zasłania
mi swoimi dłońmi oczy.
-
Zgadnij, kto to - słyszę twój głos i mimowolnie się
uśmiecham.
-
Niech pomyślę. Czyżby to był, wyjątkowo upierdliwy skoczek,
który powinien przygotowywać się teraz do drugiego skoku, a
zamiast tego przebywa ze mną tutaj? - odwracam się w twoją
stronę.
-
Zła odpowiedź. W żadnym wypadku nie jestem upierdliwy. Potrzebuję
tylko odpowiedniej motywacji. Żeby za
chwilę, jeszcze
się poprawić - bez zbędnej zwłoki i dania mi czasu na odpowiedź.
Przysuwasz mnie do siebie, trzymając ręce na moich biodrach i
całujesz namiętnie.
Wplatam
swoje dłonie w twojej włosy, aby być jeszcze bliżej i pogłębiam
pocałunek, który przyprawia mnie o przyjemne dreszcze, rozchodzące
się po całym ciele.
-
Wystarczy. Ktoś jeszcze nas zobaczy i rozpęta się afera - nie
chciałabym, aby ktokolwiek się o nas dowiedział. Dopóki nie
zostaniemy oficjalnie parą. Nie
chcę być postrzegana jako ktoś, kto został twoim chwilowym
kaprysem i rozrywką.
-
Spokojnie. Przecież tu nikogo nie ma. Zresztą
możemy robić, co tylko chcemy. Nikogo to nie powinno obchodzić -
podziwiam twoją swobodę i beztroskę. Ja nie potrafię być tak
wyluzowana. Od
zawsze przejmowałam się, opinią innych na mój temat.
-
Czas na ciebie. Zobaczymy się po zakończeniu konkursu - ostatni
raz, lekko cię całuję. Po czym wracasz tą samą drogą, którą
przyszedłeś.
Patrzę
jak z każdą sekundą, coraz bardziej się oddalasz. Mam zamiar
sama, udać się z powrotem w kierunku trybun, gdy
nieoczekiwanie
słyszę za sobą, głos osoby z którą niezbyt się polubiłam.
Miałam nadzieję, że uniknę spotkania z nią.
-
Proszę, proszę kogo ja widzę. Miałem nadzieję, że się jeszcze
spotkamy, Elino
- odwracam się i staję twarzą w twarz z Manuelem. Od razu cofam
się kilka kroków, widząc jak blisko mnie się
znajduje.
Moja nerwowa
reakcja, wprawia go w rozbawienie.
-
Nie rozumiem, skąd twoja ekscytacja. Przecież my się w ogóle nie
znamy - staram się, aby mój głos brzmiał pewnie i spokojnie. I
nie wykazywał oznak zdenerwowania.
-
Jeszcze nie. Ale liczę, że wkrótce się to
zmieni
- patrzy na mnie pożądliwym wzrokiem.
-
Przykro mi, ale już ostatnio ci powiedziałam, że nie interesują
mnie żadne bliższe znajomości - kończę z kurtuazją
i mówię, co myślę. Mając nadzieję, że się ode mnie w
końcu
odczepi.
-
Oczywiście. Przecież całą twoją uwagę, pochłania Stefan. Byłem
tego nawet przed chwilą świadkiem. Od początku, podejrzewałem, że
coś was łączy. A teraz otrzymałem na to dowód. Nieźle się z
tym kryjecie. Ciekawe jak wszyscy zareagowaliby, gdyby dowiedzieli
się prawdy - zaczynam się martwić, że Manuel rozpowie wszystkim,
o tym co widział. A to, jeszcze bardziej wszystko skomplikuje.
-
Czego ty chcesz? - pytam wściekła nie rozumiejąc, dlaczego się na
mnie, aż tak uwziął.
-
Ciebie - odpowiada bezceremonialnie. A ja staję jak
zamurowana. Licząc,
że za chwilę usłyszę, że to tylko żart. Nic takiego się jednak
nie dzieje.
-
Nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś. Ale możesz wybić sobie to z
głowy. Pomiędzy nami, nic nigdy nie będzie - odzyskuję po chwili
mowę. Ale moje słowa nie robią na nim, żadnego wrażenia.
-
To się jeszcze okaże. Szczególnie gdy przekonasz się, że Stefan
wcale nie jest tak idealny, za jakiego go uważasz. Jesteś
absolutnie pewna, że jest z tobą całkowicie szczery i nic przed
tobą nie ukrywa? - widzę jak wypowiedzenie tych słów, sprawia mu
niezwykłą satysfakcję. A ja jestem tym wszystkim
zdezorientowana.
-
Możesz mówić jaśniej? Czy po prostu chcesz zasiać we mnie
niepotrzebne wątpliwości, aby nas ze sobą poróżnić? - chcę się
dowiedzieć czegoś więcej.
-
Moja droga. Informację kosztują. Ale jedna
wspólna noc, powinna na razie załatwić sprawę. Intrygujesz mnie,
od kiedy tylko zobaczyłem cię po raz pierwszy. I chcę w końcu
zaspokoić swoją ciekawość. Nikt się przecież, nie musi o tym
dowiedzieć. Sądzę, że mogłoby być nam razem dobrze- po tych
słowach, tracę panowanie i mam ochotę go spoliczkować. Fettner
jednak orientuje się w moich zamiarach i powstrzymuje
mnie.
Chcę
się wyrwać i odejść od niego. Nie udaję mi się to
jednak, ponieważ mnie zatrzymuje.
-
Prędzej czy później i tak będziesz moja. A wtedy Stefan, oszaleje
ze wściekłości. Nie będzie mógł znieść myśli, że dostałem
coś, co powinno należeć wyłącznie do niego. Uwierz mi, on bardzo
nie lubi dzielić się z innymi czymś, co według niego należy do
niego - szepcze mi do ucha, po czym zahacza swoimi ustami o
jego płatek.
Tym
razem udaje mi się wyrwać. Bez
słowa, szybko
oddalam się od niego. Czując się okropnie. Skoczek potraktował
mnie jak bezwartościową rzecz, którą może mieć każdy.
Jeszcze nikt w życiu, tak mnie nie upokorzył. Zaczynam się
obawiać, że zrobi wszystko, aby zrealizować swój cel. Dodatkowo
nie dają mi spokoju jego słowa, odnoszące się do twojej osoby.
Nie wierzę, że z premedytacją byś mnie okłamywał. Jaki miałbyś
w tym cel? Zupełnie już nie wiem, co mam myśleć. A w mojej
głowie panuje mętlik.
Wieczorem,
zupełnie odpływam myślami. Nie potrafiąc cieszyć się nawet,
ze
wspólnie spędzonego czasu.
-
Eli, co się stało? Widzę przecież, że coś cię trapi już
od jakiegoś czasu
- bardzo szybko, orientujesz się, że nie mam najlepszego
samopoczucia. Nie
mogę jednak, powiedzieć ci prawdy. Wiedząc, że tym razem nie
odpuściłbyś swojemu koledze z drużyny, wypowiedzianych przez
niego słów. Czym naraziłbyś się na przykre tego konsekwencje.
-
Odpowiesz na jedno moje pytanie? - pytam mimowolnie,
chcąc w końcu rozwiać swoje wątpliwości.
-
Oczywiście, co takiego
chcesz wiedzieć? - patrzysz na mnie z wyczekiwaniem.
-
Stefan, czy ty przede mną coś ukrywasz? Jest coś o czym powinnam
wiedzieć? - obserwuję cię, dostrzegając zaskoczenie rysujące
się na twojej twarzy z powodu moich pytań.
-
Nie rozumiem, skąd masz nagle takie wątpliwości? Dlaczego niby,
miałbym coś przed tobą zatajać, nie ufasz mi? - zaczynam się
czuć głupio. Nie powinnam w ogóle zwracać uwagi na słowa
Fettnera.
-
Przepraszam. Nie wiem, skąd mi się to wzięło.
Zapomnij
o tym. Mam ostatnio dużo pracy, przez to czuję się zmęczona i
przewrażliwiona. Zmieńmy lepiej temat - proszę, nie chcąc
wprowadzać niepotrzebnych nieporozumień między nami. Mam
już wystarczająco dużo innych zmartwień.
Na szczęście przystajesz na moją prośbę. Mimo, że wszystko
wydaje się być dobrze. Wciąż nie potrafię się pozbyć
wewnętrznego niepokoju, który
podpowiada mi, że coś może być na rzeczy z twoją szczerością
wobec mnie.
-
Powinnaś bardziej o siebie dbać. Nie chcę żebyś się przemęczała
- przyciągasz mnie do siebie, przytulając. W
tym momencie, już sama nie wiem, co mam myśleć. Twoje zachowanie
zupełnie przeczy moim wątpliwością. Wtulam się w ciebie i staram
się pozbyć tych dręczących mnie myśli.
-
Postaram się. Zostaniesz ze mną na noc? - wypowiadam cicho prośbę.
Mając nadzieję, że na nią przystaniesz.
-
Skoro tego właśnie chcesz. Napiszę tylko do Michaela, żeby na
mnie nie czekał - cieszę się, że tej nocy będę miała cię przy
sobie.