Spoglądam
nerwowo na zegarek, tłumacząc kolejne zdania umowy. Jest piątkowe,
dość późne popołudnie. Chcę jak najszybciej skończyć,
zlecone mi zadanie i udać się do wyjścia. To właśnie, dzisiaj
kiedy byłam z tobą umówiona, musiałam zostać po godzinach.
Obawiam się, że nie zdążę i jestem z tego powodu zła. Nie
widzieliśmy się cały tydzień i muszę przyznać przed samą sobą,
że tęskniłam za tobą. Żadne rozmowy, czy wiadomości nie
potrafiły mi zastąpić twojej obecności. Dlatego, tak bardzo
cieszyłam się na dzisiejszy wieczór, w końcu znaleźliśmy trochę
wolnego czasu i mieliśmy spędzić go wspólnie. Ale ta perspektywa,
coraz bardziej się niestety oddala.
Zrezygnowana,
biorę swój telefon do ręki i wybieram twój numer.
-
Stefan, przepraszam ale musiałam zostać dłużej w pracy i nie
zdążę na nasze spotkanie – mówię, gdy tylko odbierasz.
-
Rozumiem. Więc może, po prostu to przełóżmy? - jesteś tak samo
zawiedziony jak ja. Szukam jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
-
Mam lepszy pomysł. Spotkamy się u mnie, przygotuję coś do
zjedzenia i na spokojnie porozmawiamy. Powiedzmy o dwudziestej? -
proponuję, mając nadzieję że się zgodzisz.
-
Zgoda. Nie mogę przegapić okazji, na spróbowanie czegoś twojego
autorstwa – słyszę jak ledwo powstrzymujesz się od śmiechu,
wątpiąc w moje zdolności kulinarne.
-
Żebyś się jeszcze nie zdziwił, jak będzie ci smakowało. Muszę
kończyć, do zobaczenia – rozłączam się. Wystarczyła, krótka
rozmowa z tobą, aby poprawić mi humor i zmotywować do szybszej pracy.
Po
skończeniu swoich obowiązkówów, opuszczam w pośpiechu biuro. Chcę jak
najszybciej znaleźć się w domu i rozpocząć przygotowywanie
kolacji. Nie zostało mi już zbyt wiele czasu, do twojego przyjścia.
Punktualnie,
pojawiasz się przed moimi drzwiami, witam się z tobą i zapraszam
do środka. Sama kończąc ostatnie przygotowania.
Rozkładając
talerze i sztućce, słyszę ponownie
już dzisiejszego dnia,
dzwonek do drzwi.
-
Otworzysz? - kieruję w twoją stronę prośbę, myśląc że to
pewnie
tylko kolejny sprzedawca, próbujący sprzedać jaką zupełnie
bezużyteczną rzecz.
Udajesz
się w kierunku drzwi, a ja zajmuję się dokończeniem wykonywanej
czynności. Po chwili jednak wracasz, a ja dostrzegam na twojej
twarzy zmieszanie. Zaczynam
się niepokoić na ten widok.
-
Elina, przyszła jakaś
Monica. Przedstawiła się jako siostra Christiana. Czeka na ciebie w
korytarzu - zamieram na twoje słowa. Co ona tutaj robi? Dlaczego, to
właśnie dzisiejszy wieczór, musiała sobie wybrać, na te
niezapowiedziane
odwiedziny.
Od
momentu, gdy tylko się poznałyśmy, nie darzyłyśmy się sympatią.
Starałam się to zmienić na
wszelkie możliwe sposoby,
miałyśmy
w końcu zostać rodziną. Ale
ona od zawsze traktowała mnie z wyższością i jak kogoś, kto nie
zasługuje na jej młodszego brata. Nie
mogłam nic z tym zrobić, była nieugięta i pełna negatywnych
emocji.
Odczułam
to dosyć mocno szczególnie w momencie, gdy to mnie obarczyła winą
za jego śmierć. Wykrzyczała mi to prosto
w twarz,
tuż po pogrzebie. Od tamtej pory, nie miałyśmy okazji się więcej
wiedzieć. Aż do dzisiejszego dnia.
-
Poczekaj tutaj na mnie. Za chwilę wrócę - proszę i
przechodzę obok ciebie. Wiem, że dostrzegłeś mój strach, który
mam wypisany w oczach z powodu czekającej mnie konfrontacji z tą
kobietą. Od
zawsze byłam bezradna, wobec jej zarzutów i ataków na moją osobę.
Staję
przed wysoką i elegancko
ubraną kobietą, która nie dawno skończyła trzydzieści
lat.
Czując się jak mała dziewczynka, która została przyłapana na
czymś zabronionym. Jej
zimne oczy, pozbawione choćby krzty sympatii, patrzą na mnie z
potępieniem.
-
Witaj Monico. Co u ciebie? - odzywam się jako pierwsza, starając
uspokoić szaleńcze bicie swojego serca.
-
W porządku - odpowiada chłodnym tonem. Nie
wysilając się na dłuższą wypowiedź.
-
Co cię do mnie sprowadza? - próbuję poznać cel jej wizyty. Co
tak nagle skłoniło ją, do pojawienia się tutaj.
-
Chciałam sprawdzić, co u ciebie. Ostatnio słyszałam od rodziców,
że powoli zaczynasz sobie radzić. Muszę
powiedzieć, że byłam tym zaskoczona i zaniepokojona.
Ale wygląda na to, że jest nawet lepiej niż myśleli. Widzę, że
już znalazłaś sobie pocieszenie po moim bracie, nie czekałaś
zbyt długo. Od początku wiedziałam, że na niego nie zasługiwałaś,
a teraz mam na to ostateczny dowód. Jak możesz, tak po prostu
wrócić do swojej codzienności, wiedząc że nie ma go z nami,
wyłącznie przez ciebie - patrzę na nią, nie mogąc uwierzyć że
jest tak bezwzględna i podła. Po raz kolejny to wyłącznie mnie za
wszystko obwinia.
-
Może pozwoliłabyś
mi dojść do słowa i dać
coś wyjaśnić. Nigdy o nim nie zapomnę, wciąż jego strata jest
trudna do zaakceptowania, ale nie mogę spędzić reszty życia na
rozpaczaniu i zastanawianiu
się, co by było gdyby - mimo wszystko staram się jej udowodnić,
że ma o mnie złe zdanie. Wiedząc,
że te próby i tak są skazane na porażkę.
-
Nie mam zamiaru słuchać twoich tłumaczeń. I próby robienia z
siebie niewinnej ofiary - widzę, że jest coraz bardziej
zdenerwowana. A ja stoję jak sparaliżowana, słuchając jej
kolejnych oskarżeń i nie potrafię się przeciwstawić. Boję się
tego, że może faktycznie, ona ma rację i jest jeszcze za wcześnie
na skończenie opłakiwania naszej
straty.
-
Nigdy ci nie wybaczę, że to przez ciebie Christian, postanowił
wracać dzień wcześniej. To wszystko twoja wina. Gdyby nie ty,
nadal miałabym brata - każde kolejne słowo, coraz bardziej rani
moją wciąż kruchą psychikę. Czuję jak zaczyna mi się kręcić
w głowie, a oczy pokrywać łzami. Wspomnienia wracają zalewając
mnie całą,
a ja znów czuję to nie dające mi spokoju, poczucie winy.
-
Dość tego! - praktycznie znikąd pojawisz się obok mnie, stając w
mojej obronie.
-
Stefan, proszę cię. Nie mieszaj się do tego - nie chcę jeszcze
pogorszyć sytuacji. Monica i tak uważa, że jesteśmy razem, a
teraz jeszcze wyłącznie utwierdzamy ją w tym błędnym
przekonaniu. Przez
to ma jeszcze więcej powodów, żeby mnie nienawidzić.
-
Elina, nie ma nawet takiej mowy. Nie będę stał i się przyglądał,
jak ktoś obarcza cię za coś niesłuszną
odpowiedzialnością. Nie
miałaś najmniejszego wpływu na
to, co tam się wydarzyło
- stajesz bliżej mnie i obejmujesz ramieniem, starając się mnie
uspokoić. Widząc,
że jestem na skraju wytrzymałości.
Patrzysz
na Monice z pogardą, która wydaje się zupełnie tym nie wzruszona.
Zastanawiam się, czy ona posiada w sobie jakieś skrupuły.
-
Myślę, że powinna pani już iść. Wystarczająco niepotrzebnych
słów zdążyła pani już
wypowiedzieć
- słyszę twoją determinację w głosie, aby za wszelką cenę się
jej stąd pozbyć.
Kobieta
zaszczyca
mnie ostatnim spojrzeniem, pełnym pogardy i bez
słowa opuszcza moje mieszkanie, głośno zatrzaskując drzwi. Wraz z
jej zniknięciem, coś
we mnie pęka i zaczynam płakać rzewnymi łzami. Udało się jej
wyśmienicie, wpędzić mnie w ponowne poczucie winy.
-
Proszę cię, nie płacz. Uspokój się - delikatnie ścierasz z
moich policzków krople łez. Po chwili przytulając mnie do siebie.
Trzymasz mnie mocno w swoich ramionach, cierpliwie czekając aż się
wypłaczę i spróbuję
uspokoić.
-
Lepiej? - pytasz gdy odsuwam się od ciebie i patrzysz zmartwionym
wzrokiem na moją zaczerwienioną twarz.
-
Wcale nie jest lepiej. Bo co, jeśli ona ma rację? Jeśli ten
wypadek, wydarzył się właśnie przeze mnie? Kto mi tak właściwie
dał prawo do wyzwolenia się od poczucia winy i wyrzutów sumienia.
Jak mam odzyskać spokój, gdy jestem uważana za winną tych
wszystkich zdarzeń i
na każdym kroku, ktoś mi o tym przypomina?
- pytam bezradnie, czując że nie mam już sił na radzenie sobie z
nieustannymi problemami.
-
Nie daj sobie wmówić, że jesteś winna czemukolwiek. Owszem
spotkała was wielka tragedia, ale nikt nie jest temu winny, ani nie
mógł temu zapobiec. Tak po prostu musiało być i należy się z
tym pogodzić. Masz prawo do normalnego życia, zwłaszcza
ty. Wystarczająco już się wycierpiałaś. A ktoś taki jak
Monica, nie ma prawa cię oceniać. Sama
żyje, jakby nic się nie stało. Podczas, gdy to ty, przez ostatni rok
egzystowałaś,
jakby cię tu nie było. A wszyscy inni, nadal żyli tak
jak wcześniej - zdaję sobie sprawę z tego, że masz rację. Jednak
nie potrafię pozbyć się z głowy, słów siostry Christiana.
-
Dziękuję ci za to, że stanąłeś w mojej obronie. Dziękuję ci
właściwie za wszystko. Nie mam pojęcie, co bym bez ciebie zrobiła
- odzywam się, po krótkiej chwili milczenia.
-
Jestem zawsze do usług - uśmiechasz się w moim kierunku, a nasze
spojrzenia znowu się spotykają. Tak jak jakiś czas temu, podczas
niedoszłego pocałunku.
Ponownie
nie potrafię, przerwać tego dziwnego połączenia pomiędzy nami.
Zbliżasz się do mnie coraz bardziej, a ja nie mogę zrobić nawet
jednego kroku w tył, ponieważ ogranicza mnie ściana znajdująca
się za mną. Stoję jak zahipnotyzowana, czekając na to co się
wydarzy. Obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później
do tego dojdzie. Nieustannie towarzyszące nam napięcie, musiało w
końcu znaleźć gdzieś swoje ujście.
Widzę
jak wahasz się czy, aby to na pewno dobry pomysł, ale ulegasz
pokusie i łączysz nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie będąc
pewnym, czy za chwilę po prostu cię nie odepchnę. Zamieram na
sekundę, sama zastanawiając się, czy na pewno dobrze robię. Ale
po chwili odwzajemniam twój pocałunek, który wywołuje w moim
organizmie niespodziewane reakcje. Czuję swoje szaleńcze bicie
serca i przyśpieszony oddech, a przyjemne dreszcze rozchodzą się
po całym ciele. Jest mi niezwykle błogo. Zapominam o wszystkim,
skupiając się jedynie na twojej bliskości, na którą podświadomie
czekałam już od dawna.
Przyciągam
cię bliżej do siebie i pogłębiam nasz pocałunek, który z każdą
sekundą przybiera na intensywności. Twoje
niecierpliwe dłonie, błądzą po moich plecach. Mimo targających
nami emocji,
starasz się nad sobą panować i nie przekroczyć pewnych granic.
Każde
twoje kolejne posunięcie jest jednocześnie pełne pasji, ale
również niesie za sobą duże pokłady delikatności.
Opieram
się o ścianę i wplatam swoje dłonie w twoje włosy, chcąc mieć
cię jeszcze bliżej siebie.
Gdy
zaczynasz schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję, nie
potrafię powstrzymać cichego jęku przyjemności. Wszystkie myśli
ulatują z mojej głowy, a jedyne na czym potrafię się skupić to
twoje usta, znaczące tylko tobie znaną drogę na mojej skórze.
Do
rzeczywistości przywołuje nas głośny dźwięk
piekarnika, oznajmiający zakończenie swojej pracy. Odrywamy się od
siebie i wyczekujemy reakcji tej drugiej osoby, na wydarzenia sprzed
chwili.
-
Powinnam pójść do kuchni i sprawdzić, co z naszą kolacją -
wypowiadam spokojnie te słowa, wciąż czując smak twoich
pocałunków na moich ustach.
-
Poczekaj, jeśli chodzi o to przed chwilą. Mam nadzieję, że nie
zrobiłaś niczego wbrew sobie - zaczynasz niepewnie.
-
Możliwe, że może trochę nas poniosło. Ale nie zrobiłam niczego,
czego bym nie chciała - jestem pewna swoich słów.
-
Czyli nie żałujesz? - pytasz.
-
Oczywiście, że nie. A ty? - staram się nie zarumienić, mówiąc
te słowa. Czuję się jak nastolatka
na
pierwszej randce.
-
Chciałem tego już od jakiegoś czasu - twoje słowa powodują moją
wewnętrzną radość. Nie obchodzi mnie już, niedawna wizyta Monici
ani jej raniące słowa. Ważne dla mnie było jedynie to, że jesteś
tu razem ze mną.
Tej
nocy, gdy zostałam już sama. Wielokrotnie rozpamiętywałam nasz
pocałunek. Był tak różne od tych, które doświadczyłam w
przeszłości. Pełny
pasji i emocji próbujący
wyrazić coś czego jeszcze,
nie
potrafiły słowa. W
żadnym stopniu nie żałuję tego, co zaszło pomiędzy nami. Nawet
jeśli był to tylko jednorazowy przypadek i to nigdy więcej się
nie powtórzy.
-
Możemy porozmawiać dziś o czymś innym niż zazwyczaj? - pytam
doktora Spellera, po wejściu do jego
gabinetu.
-
Co
masz na myśli?
- patrzy na mnie z niezrozumieniem. Nie wiedząc, o
co może mi chodzić.
-
O tym, co powinnam zrobić ze swoimi uczuciami. Powoli i chyba nawet
na przekór samej sobie, zaczynam czuć do kogoś, coś czego nie
powinnam - mówię pokrętnie, po chwili zastanawiając się, czy
zostałam zrozumiana.
-
Co was dzisiaj wszystkich naszło, na rozmowy
o skomplikowanych relacjach i swoich nieodgadnionych uczuciach?
- pyta sam siebie, a ja zupełnie nie rozumiem, o co mu
chodzi.
Prosi
mnie żebym usiadła i informuje, że czeka nas długie
popołudnie. Po czym rozpoczynam
swoją opowieść od samego początku.
No nareszcie czekałam kiedy w końcu Elina da szansę zbliżyć się do siebie Stefanowi :)Mam nadzieję że nic nie zakłóci tego co się zaczyna pomiędzy nimi :)
OdpowiedzUsuń