Strony

niedziela, 1 października 2017

Wspomnienie Dziesiąte

Spoglądam nerwowo na zegarek, tłumacząc kolejne zdania umowy. Jest piątkowe, dość późne popołudnie. Chcę jak najszybciej skończyć, zlecone mi zadanie i udać się do wyjścia. To właśnie, dzisiaj kiedy byłam z tobą umówiona, musiałam zostać po godzinach. Obawiam się, że nie zdążę i jestem z tego powodu zła. Nie widzieliśmy się cały tydzień i muszę przyznać przed samą sobą, że tęskniłam za tobą. Żadne rozmowy, czy wiadomości nie potrafiły mi zastąpić twojej obecności. Dlatego, tak bardzo cieszyłam się na dzisiejszy wieczór, w końcu znaleźliśmy trochę wolnego czasu i mieliśmy spędzić go wspólnie. Ale ta perspektywa, coraz bardziej się niestety oddala.
Zrezygnowana, biorę swój telefon do ręki i wybieram twój numer.
- Stefan, przepraszam ale musiałam zostać dłużej w pracy i nie zdążę na nasze spotkanie – mówię, gdy tylko odbierasz.
- Rozumiem. Więc może, po prostu to przełóżmy? - jesteś tak samo zawiedziony jak ja. Szukam jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
- Mam lepszy pomysł. Spotkamy się u mnie, przygotuję coś do zjedzenia i na spokojnie porozmawiamy. Powiedzmy o dwudziestej? - proponuję, mając nadzieję że się zgodzisz.
- Zgoda. Nie mogę przegapić okazji, na spróbowanie czegoś twojego autorstwa – słyszę jak ledwo powstrzymujesz się od śmiechu, wątpiąc w moje zdolności kulinarne.
- Żebyś się jeszcze nie zdziwił, jak będzie ci smakowało. Muszę kończyć, do zobaczenia – rozłączam się. Wystarczyła, krótka rozmowa z tobą, aby poprawić mi humor i zmotywować do szybszej pracy. 



Po skończeniu swoich obowiązkówów, opuszczam w pośpiechu biuro. Chcę jak najszybciej znaleźć się w domu i rozpocząć przygotowywanie kolacji. Nie zostało mi już zbyt wiele czasu, do twojego przyjścia.



Punktualnie, pojawiasz się przed moimi drzwiami, witam się z tobą i zapraszam do środka. Sama kończąc ostatnie przygotowania.




Rozkładając talerze i sztućce, słyszę ponownie już dzisiejszego dnia, dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - kieruję w twoją stronę prośbę, myśląc że to pewnie tylko kolejny sprzedawca, próbujący sprzedać jaką zupełnie bezużyteczną rzecz.
Udajesz się w kierunku drzwi, a ja zajmuję się dokończeniem wykonywanej czynności. Po chwili jednak wracasz, a ja dostrzegam na twojej twarzy zmieszanie. Zaczynam się niepokoić na ten widok.
- Elina, przyszła jakaś Monica. Przedstawiła się jako siostra Christiana. Czeka na ciebie w korytarzu - zamieram na twoje słowa. Co ona tutaj robi? Dlaczego, to właśnie dzisiejszy wieczór, musiała sobie wybrać, na te niezapowiedziane odwiedziny.




Od momentu, gdy tylko się poznałyśmy, nie darzyłyśmy się sympatią. Starałam się to zmienić na wszelkie możliwe sposoby, miałyśmy w końcu zostać rodziną. Ale ona od zawsze traktowała mnie z wyższością i jak kogoś, kto nie zasługuje na jej młodszego brata. Nie mogłam nic z tym zrobić, była nieugięta i pełna negatywnych emocji.
Odczułam to dosyć mocno szczególnie w momencie, gdy to mnie obarczyła winą za jego śmierć. Wykrzyczała mi to prosto w twarz, tuż po pogrzebie. Od tamtej pory, nie miałyśmy okazji się więcej wiedzieć. Aż do dzisiejszego dnia.




- Poczekaj tutaj na mnie. Za chwilę wrócę - proszę i przechodzę obok ciebie. Wiem, że dostrzegłeś mój strach, który mam wypisany w oczach z powodu czekającej mnie konfrontacji z tą kobietą. Od zawsze byłam bezradna, wobec jej zarzutów i ataków na moją osobę. 




Staję przed wysoką i elegancko ubraną kobietą, która nie dawno skończyła trzydzieści lat. Czując się jak mała dziewczynka, która została przyłapana na czymś zabronionym. Jej zimne oczy, pozbawione choćby krzty sympatii, patrzą na mnie z potępieniem.
- Witaj Monico. Co u ciebie? - odzywam się jako pierwsza, starając uspokoić szaleńcze bicie swojego serca.
- W porządku - odpowiada chłodnym tonem. Nie wysilając się na dłuższą wypowiedź.
- Co cię do mnie sprowadza? - próbuję poznać cel jej wizyty. Co tak nagle skłoniło ją, do pojawienia się tutaj.
- Chciałam sprawdzić, co u ciebie. Ostatnio słyszałam od rodziców, że powoli zaczynasz sobie radzić. Muszę powiedzieć, że byłam tym zaskoczona i zaniepokojona. Ale wygląda na to, że jest nawet lepiej niż myśleli. Widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie po moim bracie, nie czekałaś zbyt długo. Od początku wiedziałam, że na niego nie zasługiwałaś, a teraz mam na to ostateczny dowód. Jak możesz, tak po prostu wrócić do swojej codzienności, wiedząc że nie ma go z nami, wyłącznie przez ciebie - patrzę na nią, nie mogąc uwierzyć że jest tak bezwzględna i podła. Po raz kolejny to wyłącznie mnie za wszystko obwinia.
- Może pozwoliłabyś mi dojść do słowa i dać coś wyjaśnić. Nigdy o nim nie zapomnę, wciąż jego strata jest trudna do zaakceptowania, ale nie mogę spędzić reszty życia na rozpaczaniu i zastanawianiu się, co by było gdyby - mimo wszystko staram się jej udowodnić, że ma o mnie złe zdanie. Wiedząc, że te próby i tak są skazane na porażkę.
- Nie mam zamiaru słuchać twoich tłumaczeń. I próby robienia z siebie niewinnej ofiary - widzę, że jest coraz bardziej zdenerwowana. A ja stoję jak sparaliżowana, słuchając jej kolejnych oskarżeń i nie potrafię się przeciwstawić. Boję się tego, że może faktycznie, ona ma rację i jest jeszcze za wcześnie na skończenie opłakiwania naszej straty.
- Nigdy ci nie wybaczę, że to przez ciebie Christian, postanowił wracać dzień wcześniej. To wszystko twoja wina. Gdyby nie ty, nadal miałabym brata - każde kolejne słowo, coraz bardziej rani moją wciąż kruchą psychikę. Czuję jak zaczyna mi się kręcić w głowie, a oczy pokrywać łzami. Wspomnienia wracają zalewając mnie całą, a ja znów czuję to nie dające mi spokoju, poczucie winy.
- Dość tego! - praktycznie znikąd pojawisz się obok mnie, stając w mojej obronie.
- Stefan, proszę cię. Nie mieszaj się do tego - nie chcę jeszcze pogorszyć sytuacji. Monica i tak uważa, że jesteśmy razem, a teraz jeszcze wyłącznie utwierdzamy ją w tym błędnym przekonaniu. Przez to ma jeszcze więcej powodów, żeby mnie nienawidzić.
- Elina, nie ma nawet takiej mowy. Nie będę stał i się przyglądał, jak ktoś obarcza cię za coś niesłuszną odpowiedzialnością. Nie miałaś najmniejszego wpływu na to, co tam się wydarzyło - stajesz bliżej mnie i obejmujesz ramieniem, starając się mnie uspokoić. Widząc, że jestem na skraju wytrzymałości. 




Patrzysz na Monice z pogardą, która wydaje się zupełnie tym nie wzruszona. Zastanawiam się, czy ona posiada w sobie jakieś skrupuły.
- Myślę, że powinna pani już iść. Wystarczająco niepotrzebnych słów zdążyła pani już wypowiedzieć - słyszę twoją determinację w głosie, aby za wszelką cenę się jej stąd pozbyć.
Kobieta zaszczyca mnie ostatnim spojrzeniem, pełnym pogardy i bez słowa opuszcza moje mieszkanie, głośno zatrzaskując drzwi. Wraz z jej zniknięciem, coś we mnie pęka i zaczynam płakać rzewnymi łzami. Udało się jej wyśmienicie, wpędzić mnie w ponowne poczucie winy.




- Proszę cię, nie płacz. Uspokój się - delikatnie ścierasz z moich policzków krople łez. Po chwili przytulając mnie do siebie. Trzymasz mnie mocno w swoich ramionach, cierpliwie czekając aż się wypłaczę i spróbuję uspokoić.
- Lepiej? - pytasz gdy odsuwam się od ciebie i patrzysz zmartwionym wzrokiem na moją zaczerwienioną twarz.
- Wcale nie jest lepiej. Bo co, jeśli ona ma rację? Jeśli ten wypadek, wydarzył się właśnie przeze mnie? Kto mi tak właściwie dał prawo do wyzwolenia się od poczucia winy i wyrzutów sumienia. Jak mam odzyskać spokój, gdy jestem uważana za winną tych wszystkich zdarzeń i na każdym kroku, ktoś mi o tym przypomina? - pytam bezradnie, czując że nie mam już sił na radzenie sobie z nieustannymi problemami.
- Nie daj sobie wmówić, że jesteś winna czemukolwiek. Owszem spotkała was wielka tragedia, ale nikt nie jest temu winny, ani nie mógł temu zapobiec. Tak po prostu musiało być i należy się z tym pogodzić. Masz prawo do normalnego życia, zwłaszcza ty. Wystarczająco już się wycierpiałaś. A ktoś taki jak Monica, nie ma prawa cię oceniać. Sama żyje, jakby nic się nie stało. Podczas, gdy to ty, przez ostatni rok egzystowałaś, jakby cię tu nie było. A wszyscy inni, nadal żyli tak jak wcześniej - zdaję sobie sprawę z tego, że masz rację. Jednak nie potrafię pozbyć się z głowy, słów siostry Christiana.




- Dziękuję ci za to, że stanąłeś w mojej obronie. Dziękuję ci właściwie za wszystko. Nie mam pojęcie, co bym bez ciebie zrobiła - odzywam się,  po krótkiej chwili milczenia. 

- Jestem zawsze do usług - uśmiechasz się w moim kierunku, a nasze spojrzenia znowu się spotykają. Tak jak jakiś czas temu, podczas niedoszłego pocałunku.



Ponownie nie potrafię, przerwać tego dziwnego połączenia pomiędzy nami. Zbliżasz się do mnie coraz bardziej, a ja nie mogę zrobić nawet jednego kroku w tył, ponieważ ogranicza mnie ściana znajdująca się za mną. Stoję jak zahipnotyzowana, czekając na to co się wydarzy. Obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później do tego dojdzie. Nieustannie towarzyszące nam napięcie, musiało w końcu znaleźć gdzieś swoje ujście.
Widzę jak wahasz się czy, aby to na pewno dobry pomysł, ale ulegasz pokusie i łączysz nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie będąc pewnym, czy za chwilę po prostu cię nie odepchnę. Zamieram na sekundę, sama zastanawiając się, czy na pewno dobrze robię. Ale po chwili odwzajemniam twój pocałunek, który wywołuje w moim organizmie niespodziewane reakcje. Czuję swoje szaleńcze bicie serca i przyśpieszony oddech, a przyjemne dreszcze rozchodzą się po całym ciele. Jest mi niezwykle błogo. Zapominam o wszystkim, skupiając się jedynie na twojej bliskości, na którą podświadomie czekałam już od dawna.



Przyciągam cię bliżej do siebie i pogłębiam nasz pocałunek, który z każdą sekundą przybiera na intensywności. Twoje niecierpliwe dłonie, błądzą po moich plecach. Mimo targających nami emocji, starasz się nad sobą panować i nie przekroczyć pewnych granic. Każde twoje kolejne posunięcie jest jednocześnie pełne pasji, ale również niesie za sobą duże pokłady delikatności.

Opieram się o ścianę i wplatam swoje dłonie w twoje włosy, chcąc mieć cię jeszcze bliżej siebie. 
Gdy zaczynasz schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję, nie potrafię powstrzymać cichego jęku przyjemności. Wszystkie myśli ulatują z mojej głowy, a jedyne na czym potrafię się skupić to twoje usta, znaczące tylko tobie znaną drogę na mojej skórze.



Do rzeczywistości przywołuje nas głośny dźwięk piekarnika, oznajmiający zakończenie swojej pracy. Odrywamy się od siebie i wyczekujemy reakcji tej drugiej osoby, na wydarzenia sprzed chwili.
- Powinnam pójść do kuchni i sprawdzić, co z naszą kolacją -  wypowiadam spokojnie te słowa, wciąż czując smak twoich pocałunków na moich ustach.
- Poczekaj, jeśli chodzi o to przed chwilą. Mam nadzieję, że nie zrobiłaś niczego wbrew sobie - zaczynasz niepewnie.
- Możliwe, że może trochę nas poniosło. Ale nie zrobiłam niczego, czego bym nie chciała - jestem pewna swoich słów.
- Czyli nie żałujesz? - pytasz.
- Oczywiście, że nie. A ty? - staram się nie zarumienić, mówiąc te słowa. Czuję się jak nastolatka na pierwszej randce. 
- Chciałem tego już od jakiegoś czasu - twoje słowa powodują moją wewnętrzną radość. Nie obchodzi mnie już, niedawna wizyta Monici ani jej raniące słowa. Ważne dla mnie było jedynie to, że jesteś tu razem ze mną.




Tej nocy, gdy zostałam już sama. Wielokrotnie rozpamiętywałam nasz pocałunek. Był tak różne od tych, które doświadczyłam w przeszłości. Pełny pasji i emocji próbujący wyrazić coś czego jeszcze, nie potrafiły słowa. W żadnym stopniu nie żałuję tego, co zaszło pomiędzy nami. Nawet jeśli był to tylko jednorazowy przypadek i to nigdy więcej się nie powtórzy.



- Możemy porozmawiać dziś o czymś innym niż zazwyczaj? - pytam doktora Spellera, po wejściu do jego gabinetu.
- Co masz na myśli? - patrzy na mnie z niezrozumieniem. Nie wiedząc, o co może mi chodzić.
- O tym, co powinnam zrobić ze swoimi uczuciami. Powoli i chyba nawet na przekór samej sobie, zaczynam czuć do kogoś, coś czego nie powinnam - mówię pokrętnie, po chwili zastanawiając się, czy zostałam zrozumiana.
- Co was dzisiaj wszystkich naszło, na rozmowy o skomplikowanych relacjach i swoich nieodgadnionych uczuciach? - pyta sam siebie, a ja zupełnie nie rozumiem, o co mu chodzi.
Prosi mnie żebym usiadła i informuje, że czeka nas długie popołudnie. Po czym rozpoczynam swoją opowieść od samego początku.


1 komentarz:

  1. No nareszcie czekałam kiedy w końcu Elina da szansę zbliżyć się do siebie Stefanowi :)Mam nadzieję że nic nie zakłóci tego co się zaczyna pomiędzy nimi :)

    OdpowiedzUsuń