-
Stefan, nareszcie jesteś - nie potrafię się powstrzymać i
ostatnie dzielące nas metry przebiegam, wpadając w twoje ramiona.
Przytulam się do ciebie, stęskniona za twoim widokiem i
obecnością.
Nie
chciałam dłużej odwlekać naszego spotkania, więc zadeklarowałam
się, że odbiorę cię z lotniska.
Ostatnie
dwa tygodnie, które spędziłeś na zgrupowaniu, ciągnęły mi się
w nieskończoność. Uświadamiając mi jak bardzo uzależniłam się
od twojej obecności w moim życiu. Nawet nie chciałam
myśleć, jak poradzę sobie z twoją częstą nieobecnością, gdy
sezon zimowy ruszy na dobre.
-
Też za tobą tęskniłem. Ale jestem już z
powrotem
- mówisz, wciąż mnie obejmując. A ja ogromnie się cieszę, że
znów mam cię blisko siebie.
-
O proszę. Widzę, że przyjaciółka wita cię wylewniej niż mnie
moja własna dziewczyna - do naszej dwójki dołącza Michael.
Odsuwam się od ciebie i zastanawiam, czy aby nie przesadziłam ze
swoim spontanicznym powitaniem. Być
może było ono, zbyt wylewne. Jak na dwójkę znajomych.
-
Ma się te względy - odpowiadasz przyjacielowi, a ja staram się
unikać przenikliwego wzroku blondyna. Zapewne podejrzewa nas o
bardziej zażyłą relację. A tak naprawdę ja sama już nie wiem,
co nas łączy. I kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy.
-
Tak w ogóle to cześć. Miło mi cię znowu widzieć, Elino -
odwzajemniam
powitanie Hayboecka i pytam go o jego odczucia na temat ostatniego
wyjazdu. Następne minuty upływają nam na koleżeńskiej
rozmowie.
-
Bardzo jesteś zmęczony? Bo jeśli nie, to
co zrobimy z resztą dnia? - pytam, gdy stajemy na światłach i mogę
na chwilę przestać się koncentrować na prowadzeniu samochodu.
Przez
ostatni czas wyszłam z wprawy i teraz muszę być ostrożna.
-
Przepraszam, ale umówiłem się dziś na kawę z Sophie. Bardzo
nalegała na spotkanie. Ale obiecuję, że jutro ci to wynagrodzę i
będę tylko do twojej dyspozycji - mój cały entuzjazm z powodu
twojego powrotu, znika w jednej chwili. Znów ona okazała się dla
ciebie ważniejsza. A ja już wtedy
wiedziałam, że nie będę w stanie z nią konkurować. Mogłeś
zaprzeczać ile chciałeś, ale ja wiedziałam, że nadal żywisz do
niej jakieś głębsze uczucia.
-
W takim razie baw się dobrze. Jutro też możesz się z nią
spotkać, bo ja mam zajęty cały dzień. Więc nie musisz się
fatygować - kłamię, wiedząc że tak naprawdę nie mam nic
zaplanowanego. Nie potrafię jednak powstrzymać się od tej drobnej
uszczypliwości i ukryć swojego zawodu.
-
Nie wiedziałem jak jej odmówić, bardzo zależało jej na tym
spotkaniu. Proszę Eli, nie bądź zła - zawsze zwracałeś się do
mnie, zdrobnieniem mojego imienia. Gdy chciałeś, żebym przestała
się na ciebie złościć albo coś ci wybaczyła.
-
Niby dlaczego miałabym być na ciebie zła? Przecież masz prawo
spotykać się z kim chcesz - próbuję udawać, że wcale mnie to
nie rusza. Choć
jest zupełnie inaczej.
-
Znam cię i wiem, kiedy się złościsz i coś ci nie pasuje. Wtedy
zawsze tak śmiesznie marszczysz czoło, jak teraz - zaskakujesz
mnie, tak dobrą spostrzegawczością. Postanawiam jednak iść w
zaparte i nie przyznawać się do tego, że jestem zawiedziona twoimi
dzisiejszymi planami.
-
Wydaje ci się - mówię w momencie, gdy jesteśmy na miejscu.
-
Skoro tak mówisz. Nie
mam zamiaru się dłużej kłócić. Cześć -
po dość oschłym pożegnaniu, wysiadasz. A ja zaczynam żałować
swojego zachowania. Dochodzę do wniosku, że przesadziłam i
powinnam bardziej panować nad swoją złością. W niczym mi to nie
pomaga, a jedynie oddala od ciebie. Ale
nie potrafię poradzić sobie ze świadomością, że to ona jest dla
ciebie tym kim ja bym chciała się kiedyś stać.
Przez
następną
większą część dnia, staram się wypełnić sobie każdą
sekundę, aby jak najmniej myśleć o tym, że pewnie właśnie teraz
świetnie bawisz się ze swoją byłą dziewczyną, która wciąż
jest dla ciebie bardzo ważna, choć starasz się temu zaprzeczać.
Nie potrafię się pozbyć tego pierwiastka zazdrości, który się
we mnie zakorzenił. Od momentu poznania Sophie. To
coś zaskakującego, ponieważ nigdy wcześniej nic takiego mi się
nie zdarzyło. Pomimo bycia w wieloletnim związku, nigdy nie czułam
czegoś takiego.
Po
wysprzątaniu całego domu na błysk. Oraz
przebrnięcia
przez cały stos dokumentów, potrzebnych mi na jutrzejsze spotkanie
w pracy. Zaczynam odczuwać zmęczenie. Cieszę
się z tego, ponieważ mam nadzieję, że łatwiej mi będzie zasnąć
i uniknę nieprzespanej nocy z powodu dręczących myśli.
Rano
w nie najlepszym humorze, rozpoczynam kolejny dzień żmudnej pracy.
Nie mogę się przełamać i zadzwonić do ciebie z przeprosinami za
moje wczorajsze zachowanie. Automatycznie godząc się na to, że
prawdopodobnie ty także się do mnie nie odezwiesz, biorąc pod
uwagę nasze wczorajsze rozstanie. Tym
razem to ja powinnam wyciągnąć rękę na zgodę, ale byłam na to
zbyt dumna i uparta.
Późnym
popołudniem.
Zapinam guziki swojego czerwonego płaszcza i opuszczam budynek
wydawnictwa. Próbując znaleźć pomysł na spędzenie dzisiejszego
wieczoru.
Nie chcę znów przebywać sama w czterech ścianach, obawiając się
nawrotu, swoich pesymistycznych myśli i rozpamiętywania
przeszłości. Poczyniłam już tak duże kroki, że nie chcę tego
wszystkiego zaprzepaścić.
Żegnając
się ze znajomą z pracy, dostrzegam cię wyczekującego na moje
pojawienie. Jestem zaskoczona twoją obecnością, w żadnym wypadku
nie spodziewałam się ciebie tutaj zobaczyć.
-
Co ty tutaj robisz? - pytam obojętnym
głosem,
w głębi serca ciesząc się z twojej obecności. Obawiałam się,
że przestaniemy się widywać.
-
Czekam na ciebie. Nadal jesteś na mnie zła? - spoglądam na twój
niepewny wyraz twarzy. I
zaczynam czuć się winna, dlatego że to ja wywołałam to
nieporozumienie pomiędzy nami.
-
To chyba ja powinnam o to zapytać. Nie chciałam
się wczoraj tak unosić, nie miałam
do tego prawa. Nie
mam cię przecież na wyłączność.
Możesz robić, co tylko chcesz i z kim chcesz - staram się
równocześnie przekonać do tego zarówno ciebie jak i siebie. Nie
przychodzi mi to jednak z łatwością.
-
Ale wczoraj zachowałem się nie fair. Nie dość, że pofatygowałaś
się, żeby mnie odebrać. To
potem stwierdziłem, że nie mam dla ciebie czasu. Wiedząc, że
bardzo liczyłaś na wspólnie spędzony czas. Przepraszam -
postanawiam zakończyć tą naszą małą sprzeczkę. Która
nie ma dalszego sensu.
-
Dajmy już temu spokój. Udało się chociaż to spotkanie z Sophie?
- nie umiem powstrzymać się, od dowiedzenia się czegoś na ten
temat.
-
Powspominaliśmy trochę dawne czasy. To był całkiem przyjemne
spotkanie - staram się zachować spokój, przecież powinnam się
tego spodziewać, że miło spędzicie ze sobą czas. Macie
ze sobą dużo wspólnego i dodatkowo łączy was wspólna
przeszłość.
-
Może miałabyś ochotę coś zjeść? - przypominam sobie, że od
przedpołudnia nie miałam nic w ustach.
-
Z chęcią - zgadzam się bez niepotrzebnych nalegań z twojej
strony.
Pokonujemy
drogę, swobodnie rozmawiając na przeróżne tematy. Tak
jakby wczorajsze wydarzenia, zupełnie nie miały miejsca.
A ja cieszę się, że między nami, znów zapanowała zgoda.
Gdy
znajdujemy się już przed restauracją, w której mamy zamiar zjeść
późny obiad. Zatrzymujesz mnie przed opuszczeniem pojazdu.
-
Byłbym zapomniał. Mam coś dla ciebie - podajesz mi kopertę,
czekając aż zobaczę, co jest w środku.
Otwieram
ją niepewnie, dostrzegając że to zaproszenie na coś w rodzaju
gali, organizowanej przez związek z okazji, zbliżającego się
rozpoczęcia sezonu zimowego w poszczególnych dyscyplinach. Czytając
treść zapisaną na ozdobnym papierze, jestem coraz bardziej
zdezorientowana. Nie rozumiem, dlaczego postanowiłeś zaprosić
właśnie mnie. Przecież ja zupełnie tam nie pasuję. Mam
zamiar ci to uświadomić.
-
Nie, nie i jeszcze raz nie. Przepraszam, ale nie pójdę tam z tobą
- staram się wybić ci ten pomysł z głowy. Doskonale
wiedząc, że to złe rozwiązanie.
-
Elina, proszę. Nie chcę iść sam - starasz się mnie przekonać.
Zastanawiam
się, dlaczego nie zaproponowałeś tego Sophie, ale nie pytam o to
na głos.
-
Stefan, to naprawdę kiepski pomysł. Zaczną się tylko niepotrzebne
plotki. Wszyscy wezmą nas za parę. Chcesz się im potem ciągle
tłumaczyć, że tak nie jest i prostować ich domysły? -
przedstawiam ci wady tego, abyśmy poszli tam razem.
-
Niech sobie myślą, co chcą. Nie obchodzi mnie to. Chcę się tylko
dobrze bawić, a bez ciebie nie będę. Eli, nie daj się dłużej
prosić - staram się nie ulec, ale jestem coraz bliższa złamania
swojego postanowienia. Widząc jak bardzo ci na tym zależy.
-
Muszę to przemyśleć. Potrzebuję trochę czasu - staram się nie
decydować o tym teraz.
-
W porządku. Ale nie pozostało go już dużo. Zaproszenie jest na
przyszły tydzień - przypominasz.
-
Postaram się odpowiedzieć ci jak najszybciej. A teraz możemy już
iść? Jestem strasznie głodna - zgadzasz się ze mną i udajemy w
stronę budynku, stojącego nieopodal.
Czekając
na deser, z którego ty rezygnujesz rozglądam się po znajomym
wnętrzu restauracji.
-
Wiesz, że kiedyś często bywałam tu razem z Christianem. To było
jedno z naszych ulubionych miejsc - wracam wspomnieniami do wspólnych
kolacji.
Na
zawsze zachowam sentyment do tego miejsca, w końcu to
tutaj przyjęłam oświadczyny. Uśmiecham się smutno, odtwarzając
w głowie ten moment.
-
Nie miałem pojęcia. Jeśli przebywanie tutaj jest dla ciebie
trudne, mogliśmy pójść gdzie indziej - wydajesz się zmartwiony i
patrzysz na mnie z troską. Zupełnie niepotrzebnie.
-
Nie mogę unikać wszystkich miejsc, które w jakikolwiek sposób
kojarzą mi się z nim. W obawie, że przywołają jakieś
wspomnienia. Czas stawić czoła rzeczywistości i przestać się bać
- odpowiadam z pewnością w głosie.
Po
wspólnie zjedzonym posiłku, odwozisz mnie do domu. Życząc
dobrej nocy. Odwzajemniam
się tym samym i z głową pełną rozterek, dotyczących decyzji
jaką muszę podjąć, udaję się do swojego mieszkania.
Z
kubkiem gorącej herbaty, przykryta ciepłym kocem. Siadam na
balkonie, zastanawiając się nad twoim zaproszeniem. Nie wiem, co
mnie powstrzymuje przed zgodą na zostanie twoją osobą
towarzyszącą. Być może strach przed oceną innych. Tego, że
uznają iż nie jestem wystarczająco reprezentatywna. I zasługujesz
na zdecydowanie kogoś lepszego. Takiego jak Sophie. Mimowolnie po
raz kolejny, pojawia
się wspomnienie dziewczyny w moich myślach. Podczas naszego
przypadkowego spotkania, emanowała swoim perfekcyjnym wyglądem i
pewnością siebie. A każdy jej gest, czy słowo były starannie
przemyślane. To zupełne przeciwieństwo mojej osoby. Stroniącej od
bycia w centrum uwagi i zmagającej się z atakami paniki w
stresujących sytuacjach. Byłyśmy
zupełnie różne i doskonale wiedziałam, że nigdy jej nie
dorównam.
Po
północy, gdy czuję że moje powieki stają się ciężkie.
Biorę do ręki swój telefon. Pisząc do ciebie wiadomość.
"
Długo nad tym myślałam i zdecydowałam, że pójdę tam z tobą.
Oczywiście jeśli nadal tego chcesz." - wysyłam szybko te
kilka słów, bojąc się że zaraz opuści mnie chwilowa
odwaga.
Zasypiam z
nadzieją,
że nie pożałuję swojej decyzji. I będziemy się dobrze bawić.
Zastanawiałam się czy Elina zgodzi sie na wyjście ze Stefanem.Cieszę się że tak się stało.Nie podoba mi się spotkanie z Stefana z Sophie po zgrupowaniu, wtedy gdy to ELina tak go wyczekiwała ;)
OdpowiedzUsuń