niedziela, 22 października 2017

Wspomnienie Trzynaste



Przeglądam się w lustrze, dodając ostatnią wsuwkę do swojego koka. Mającego wyglądać na elegancką fryzurę. Spoglądam na zegarek, wiszący na jednej ze ścian i wzdycham z niezadowoleniem, wiedząc że nie zostało mi wiele czasu do twojego pojawienia. Staram się nie denerwować czekającym nas wieczorem. Mimo, że kilkukrotnie już dzisiaj, chciałam się z tego wycofać. Powstrzymywałam się jednak, wiedząc że sprawiłabym tym, tobie duży zawód.



Słyszę dzwonek do drzwi, gdy kończę malować usta czerwoną szminką. Oceniam efekt końcowy swojego wyglądu, dochodząc do wniosku, że nie jest najgorzej.
Udaję się więc w stronę drzwi, wiedząc kogo spotkam po ich drugiej stronie.
- Cześć. Proszę wejdź - zapraszam cię do środka. Musiałam przyznać sama przed sobą, że w tym eleganckim stroju, wyglądałeś jeszcze bardziej przystojniej niż na co dzień.
- Prześlicznie wyglądasz. Wszyscy będą mi zazdrościć takiej partnerki - mówisz na wstępie. A ja jestem miło podbudowana tymi słowami. Komplementy z twoich ust, sprawiały mi zawsze dużą radość.
- Tak myślisz? A ja uważam, że znajdzie się dużo lepiej prezentujących się ode mnie kobiet. Mimo wszystko, dziękuję za twoje miłe słowa - uśmiecham się delikatnie w twoim kierunku.
- Elina, więcej wiary w siebie - prowadzisz mnie ponownie w kierunku lustra, przed którym spędziłam dziś już kilka godzin.
- Tylko spójrz. Masz takie śliczne oczy, zresztą nie tylko one są wyjątkowe. Cała jesteś piękna i uwierz w to w końcu - stajesz za mną, obejmując mnie w talii i całujesz delikatnie w policzek.




Przyglądam się naszemu, wspólnemu odbiciu. Dochodząc do wniosku, że naprawdę ładnie razem wyglądamy i pasujemy do siebie. Szybko jednak odrzucam od siebie te myśli, wiedząc że zupełnie nie powinnam ich do siebie dopuszczać. Przecież to nierealne. W życiu nie uwierzę, że chciałbyś związać się z kimś takim jak ja.



- Powinniśmy się chyba zbierać. Inaczej się spóźnimy - przypominam, odsuwając się od ciebie. Wiem, że muszę przerwać tą chwilę pomiędzy nami, inaczej mogłaby doprowadzić do czegoś, co skomplikuje wszystko jeszcze bardziej.



Zakładam płaszcz na swoją granatową suknię, a następnie udajemy się na zewnątrz.
Rześkie i chłodne powietrze, pomaga mi pozbyć się dziwnego uczucia duszności, jakie towarzyszyło mi w moim mieszkaniu. Coraz gorzej radziłam sobie z twoją bliskością, nie było mi łatwo nie reagować na nią. 



Po dotarciu na miejsce, moje zdenerwowanie z każdą chwilą narasta. Otacza mnie ogrom, kompletnie nie znajomych osób. Trzymam się uważnie twojego ramienia, nie chcąc zgubić cię gdzieś w tym tłumie.



Na szczęście, stolik przy którym mamy zarezerwowane miejsce. Należy także do Claudii i Michaela. Jest to dla mnie budujący fakt, ponieważ to jedyne znane mi poza tobą osoby w tym miejscu. Dodatkowo polubiłam ich i dobrze mi się z nimi rozmawia.
- Dobrze widzieć was tu razem. Zapowiada się całkiem udany wieczór w świetnym towarzystwie - zaczyna na powitanie blondynka. Odpowiadam jej, krótkim uśmiechem. Po czym rozmawiamy przez jakiś czas, a Claudia pomaga mi dyskretnie, zaznajomić się z otoczeniem. Dzięki czemu, nie jestem już tak kompletnie nie doinformowana.



Po krótkiej chwili oczekiwania, słuchamy przemówień zapewne ważnych osób. Niestety są one dla mnie kompletnie obce, a tematyka ich wystąpień nie jest dla mnie zbyt interesująca. Staram się jednak z szacunku dla ich pracy, którą włożyli w dzisiejszy wieczór, zachować skupienie i wysłuchać wszystkiego do końca.



Po oficjalnej części, atmosfera trochę się rozluźnia. Dzięki czemu i ja jestem mniej zdenerwowana. Widzę jak pierwsze pary, pojawiają się na parkiecie. I zatracają w tańcu. Obserwuję je z poczuciem lekkiej nostalgii, przypominając sobie jak wiele razy w przeszłości byłam na miejscu, tych zadowolonych par.
- Zatańczysz ze mną? - patrzysz na mnie, wyczekując odpowiedzi.
- Z przyjemnością - podaję ci swoją dłoń i dołączamy do pozostałych uczestników zabawy.



Pierwsze takty, wyjątkowo wolnej i romantycznej piosenki, rozbrzmiewają w moich uszach. Obejmujesz mnie delikatnie i zaczynasz prowadzić w rytm, pierwszych taktów piosenki. Wpatrujesz się wprost w moje oczy, kiedy zaczynamy swój pierwszy wspólny taniec. Musiałam przyznać, że naprawdę byłeś dobrym tancerzem. Zagraliśmy się idealnie, jakby to była dla nas zwykła rutyna. A ja w końcu poczułam się dobrze, od zawsze lubiłam tańczyć. Pomagało mi to się odstresować.




- Wiesz, że większość facetów tutaj przebywających. Zrobiłoby wszystko, aby być na moim miejscu? Nie potrafią oderwać od ciebie wzroku - szepczesz mi do ucha, a ja zupełnie nie wiem, co powiedzieć.
- Ale to z tobą tu jestem. I nikt inny mnie nie obchodzi - odpowiadam szczerze. W ogóle nie zwracając uwagi na innych. Liczyłeś się dla mnie tylko ty.



Kolejne minuty, upływają nam na parkiecie. Zupełnie zatracamy się w dźwiękach muzyki i wzajemnego towarzystwa. Jednak w momencie, gdy zaczynam odczuwać zmęczenie. Postanawiamy chwilę odpocząć.



Naszą drogę powrotną do stolika, przerywa pojawienie się przed nami. Nieznajomego dla mnie bruneta.
- Cześć, Stefan. Dawno się nie widzieliśmy - dostrzegam, że nie reagujesz ze zbytnim entuzjazmem, na widok jak się domyślam, twojego kolegi z drużyny.
- Jakoś ostatnio nie było okazji - odpowiadasz lakonicznie.
- Może nas sobie przedstawisz? Kim jest ta urodziwa dama, która ci dzisiaj towarzyszy? - nasz rozmówca, przenosi swój wzrok ma mnie. Bezczelnie przejeżdżając swoim oceniającym wzrokiem po moim ciele.
- To Elina, moja przyjaciółka - przedstawiasz mnie - a to Manuel - jesteśmy razem w kadrze. Dowiaduję się, jak ma na imię nowo poznany chłopak.
- Nie musiałeś być taki dokładny, twoja koleżanka na pewno już wcześniej wiedziała, kim jestem. Prawda, Elino? - zbyt duża pewność siebie Fettnera, działa mi na nerwy.
Ze wszystkich sił staram się zachować spokój i być miła. Ale skoczek działa mi wyjątkowo na nerwy. Nigdy nie lubiłam, osób takiego typu.
- Przykro mi. Nie interesuję się zbytnio sportem - odpowiadam, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
- W takim razie, chętnie udzielę ci paru lekcji. Abyś była na bieżąco. W końcu znajomość z nami zobowiązuje. Może dasz mi swój numer? - widzę, jak te słowa wyprowadzają cię z równowagi. Chcąc uniknąć niepotrzebnego konfliktu, delikatnie ściskam twoją dłoń. Mając nadzieję, że może to choć trochę cię uspokoi.
- Wybacz, ale jak będę potrzebowała pomocy to znalazłam już świetnego nauczyciela. Spóźniłeś się - po tych słowach, omijam szokowanego Fettnera i udaję się do naszego celu. Wciąż trzymając cię za rękę. 
- Przepraszam za niego. On kompletnie nie potrafi się zachować – mówisz zdenerwowanym głosem.
- Nie przejmuj się. Nic się przecież, nie stało – staram się przekonać ciebie do tego. Co nie najlepiej mi się udaje.





- Za chwilę wracam - wstaje z zajmowanego krzesła. Z zamiarem udania się do toalety. Na szczęście Michael pomógł mi uspokoić sytuację, po spotkaniu z Manuelem. Tylko dzięki jego sile przekonywania, nie zrobiłeś czegoś pochopnego. Co mogłoby przybrać katastrofalne skutki.
Od dłuższego już czasu, zastanawiałam się nad tym, dlaczego byłeś aż tak wściekły na swojego kolegę. Czy to tylko ze względu na jego nie stosowne zachowanie, czy może dlatego, że poczułeś się zazdrosny? Już w chwili dopuszczenia do siebie tej myśli, wiedziałam, że powinnam ją uznać za totalny absurd.



Spoglądam na swoją rozpromienioną twarz odbitą w lusterku, zawieszonym nad umywalką. Już dawno moje oczy nie miały w sobie tego blasku, który dostrzegam teraz. Doskonale wiedziałam, czyja to zasługa.



Wychodząc z łazienki, dostrzegam czyjąś postać, opierająca się o ścianę korytarza. Przez nie najlepsze światło, nie jestem w stanie rozpoznać, czy to ktoś znajomy. Zbliżając się niepewnym krokiem, coraz bliżej w kierunku nieznajomej postaci, wiem już że to ktoś bardzo dobrze mi znany.
- Czekasz na mnie? - pytam, stając na przeciwko ciebie.
- Nie wytrzymam już dłużej. Powstrzymuję się od początku wieczora i nie dam już więcej rady  - słyszę twój zdesperowany głos, zupełnie nie wiedząc, o co chodzi. Nie mogę jednak o to zapytać, gdyż przyciągasz mnie do siebie i wpijasz zachłannie w moje usta. Odwzajemniam twój pocałunek z równie wielką pasją. Sama także marzyłam o tym od kilku już godzin. Czuję jak z każdą kolejną sekundą, coraz bardziej zatracam się w twoich odurzających pocałunkach. Namiętność bierze górę, a pożądanie przejmuje nade mną kontrolę. Nie mam pojęcia, jak to wszystko by się skończyło, gdyby nie pojawienie się jakiejś kobiety, która przechodziła tym korytarzem.
Odsuwamy się od siebie, będąc zawstydzonymi, że przyłapano nas w takiej sytuacji. Za to jej jedyną reakcją na nasz widok, jest pobłażliwy uśmiech.



- Chodźmy stąd, gdzieś gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał - mówisz pociągającym tonem głosu. Zdaję sobie sprawę, że wcale nie chcieliśmy poprzestać na pocałunkach. Nie wiem tylko, czy jestem gotowa na przekroczenie tej ostatecznej granicy.
- Nie uważasz, że będzie to niegrzeczne, jeśli teraz tak po prostu sobie wyjdziemy - staram się przynajmniej zachować, jakąś cząstkę zdrowego rozsądku, zanim nasze emocje przejmą zupełną kontrolę nad nami.
- Nikt nawet tego nie zauważy. Chyba, że ty chcesz zostać - patrzysz na mnie wyczekująco.
- Oczywiście, że nie. Zabierz mnie stąd – podejmuję decyzję pod wpływem chwili. Składam jeszcze jeden krotki i czuły pocałunek na twoich wargach. Po czym spełniasz moją prośbę.



Droga do mojego mieszkania, ciągnie mi się w nieskończoność. W momencie, gdy w końcu zobaczyłam znajomy budynek nie potrafiłam powstrzymać radości. Chcąc w końcu znaleźć się z tobą sam na sam.



Szukam pośpiesznie kluczy w torebce, a gdy zamek ustępuje, wchodzimy do środka. Zapalam światło w korytarzu i ponownie przywieram do twoich ust, sama będąc zaskoczona swoją śmiałością. Płaszcz, który mam na sobie, zrzucam na podłogę. Po czym pociągam cię za sobą w głąb domu.
- Eli, jesteś pewna, że na pewno tego chcesz? Nie chcę żebyś później czegokolwiek żałowała - słyszę twoje pytanie, w momencie gdy rozpinam guziki, twojej białej koszuli.
- Gdybym tego nie chciała, nie byłoby cię tutaj. Pragnę cię, Stefan - mówię patrząc wprost w twoje oczy, aby pozbawić cię wszelkich wątpliwości.



Tyle ci wystarczy, nie zadajesz więcej zbędnych pytań. Dając się porwać namiętności i pożądaniu. Nasze ubrania znikają w błyskawicznym tempie, a ciszę w mieszkaniu przerywają jedynie nasze urywane oddechy i westchnienia przyjemności. Staraliśmy się nasycić sobą i dokładnie poznać swoje ciała. Ucząc się siebie nawzajem. Aby zaspokoić swoje pragnienia i udać się wspólnie na sam skraj rozkoszy. Nie poprzestaliśmy na jednym razie. Podczas tej, wydawać by się mogło zwyczajnej i chłodnej jesiennej nocy. Kochaliśmy się kilkakrotnie, za każdym razem osiągając spełnienie. Już wtedy wiedziałam, że to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu. Którą zapamiętam do końca swoich dni. To właśnie wtedy, po raz pierwszy przyznałam się przed samą sobą, że moje serce należy wyłącznie do ciebie. Byłam nieodwracalnie w tobie zakochana.



To była nasza pierwsza, wspólna noc, która zamiast zaspokoić naszą fascynację sobą nawzajem. Tylko jeszcze bardziej ją rozbudziła. Zasypiając zmęczona w twoich ramionach, marzyłam jedynie o tym, żeby to nie był nasz pierwszy i ostatni raz. A takie noce jak ta, miały okazję się jeszcze powtórzyć.



Budzę się rano w wyśmienitym humorze. Przypominając sobie wydarzenia, ostatnich godzin. Odwracam się w twoją stronę, jednak jedyne co widzę to puste miejsce. Staram się nie zakładać najgorszych scenariuszy. W tym tego, że po prostu wyszedłeś bez żadnego słowa. Przecież nie zrobiłbyś, czegoś takiego. Na szczęście słyszę twoje kroki zmierzające do sypialni i oddycham z ulgą.



- Już nie śpisz? - witasz mnie pocałunkiem w czoło.
- Brak twojej obecności, skutecznie mnie rozbudził - mówię, odzyskując swój dobry nastrój.
- Nie chciałem cię budzić, tak słodko i spokojnie spałaś. Zrobiłem nam śniadanie, zapraszam - byłeś taki kochany i czuły, nie miałam pojęcia czy kiedykolwiek będę wstanie ci się za to wszystko odwdzięczyć.
- Zaraz przyjdę. Doprowadzę się tylko do ładu.



Po wspólnie spędzonym poranku, zastanawiam się co będzie dalej. Sądziłam, że być może poruszasz kwestie dotyczącą tego, co się wydarzyło. I wspólnie ustalimy, czy to zmienia coś pomiędzy nami. Nic takiego się jednak nie stało.
- Muszę lecieć. Obiecałem rodzicom, że ich dzisiaj odwiedzę. A muszę jeszcze wrócić do domu, żeby się przebrać - informujesz, kiedy kończę zmywać naczynia. A ty dopijasz swoją kawę.
- Jasne, rozumiem. Miłej wizyty - odwracam się w twoim kierunku. W głębi duszy rozczarowana, że nie spędzimy tego dnia razem.
- Do zobaczenia. Wieczorem zadzwonię - żegnasz się ze mną, całując przelotnie w usta.



Powoli zaczynało do mnie dochodzić, że ta noc nic pomiędzy nami nie zmieniła. Nadal traktujesz mnie, wyłącznie jako przyjaciółkę, być może nie taką typową, ale jednak. I pewnie nawet nie pomyślałeś, żeby cokolwiek zmieniać. A ja wiedząc, że temat związków był dla ciebie drażliwy i trudny. Nie miałam odwagi go poruszyć. Wolałam zadowolić się tym, co miałam. Niż stracić cię na zawsze.
Dodatkowo sama nie byłam przekonana, czy na pewno byłabym już w tym momencie gotowa na stworzenie poważnego i stabilnego związku z tobą. Dlatego też, postanowiłam pozwolić, aby sprawy toczyły się swoim torem. I przekonać się, do czego nas to doprowadzi. 

2 komentarze:

  1. Strasznie się cieszę że Elina w końcu dopuściła do siebie Stefana.Mam nadzieję że ta wspólna noc jeszcze bardziej ich do siebie zbliży.Wydaje mi się że pojawienie się Manuela może zwiastować jakieś kłopoty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu jeszcze na pewno namiesza. A czy to będzie Manuel, to się jeszcze okaże. 😉

      Usuń