Ostatnie
kilka tygodni po naszym rozstaniu, przypominały mi istny koszmar.
Nie miałam ochoty, wychodzić z domu ani robić czegokolwiek. Nawet
najzwyklejsza czynność, sprawiała mi olbrzymią trudność. Nie
potrafiłam pogodzić się z naszym rozstaniem. Z domu wychodziłam,
jedynie do pracy i po niezbędne zakupy, które były mi potrzebne do
przeżycia. Na nowo odizolowałam się od ludzi, nie mając ochoty
przebywać w niczyim towarzystwie.
Za
każdym razem razem, kiedy ktoś pukał do moich drzwi, otwierałam
je z nadzieją, że ujrzę za nimi ciebie. I wszystko się jakoś
ułoży. Zawsze kończyło się to rozczarowaniem. Zniknąłeś z
mojego życia na dobre, jakbyśmy nigdy się nie poznali. Czego nie
potrafiłam zaakceptować. Tysiące razy szukałam jakiegoś powodu,
który sprawił że musieliśmy się rozstać. Nic jednak nie
przychodziło mi do głowy. Ta niewiedza była jeszcze gorsza niż
poznanie prawdy, z którą mogłabym się za jakiś czas
pogodzić.
Tęskniłam
za tobą niewyobrażalnie mocno, mimo że nie miało to większego
sensu. Każdego dnia nawinie czekałam, na jakąś próbę kontaktu ze
mną z twojej strony. Nic takiego się jednak, nie wydarzyło.
Podczas którejś z bezcennych nocy z rzędu, doszłam do wniosku, że
to naprawdę koniec.
Minęło
zbyt wiele czasu, abym uwierzyła że żałujesz podjętej przez
siebie decyzji i zależy ci na mnie, choć trochę. Uświadomiłam
sobie, że między nami wyrosła zbyt duża przepaść, abym miała
wiarę, że coś jeszcze da się uratować i naprawić. Wiedziałam,
że muszę o tobie zapomnieć i przestać wspominać, wspólnie
przeżyte chwilę.
-
Jak twoje samopoczucie? Mam nadzieję, że lepsze niż ostatnio -
słyszę pytanie terapeuty. Ostatnie wydarzenia, sprawiły że na
nowo zaczęłam korzystać z jego usług. Byłam zbyt słaba, aby
poradzić sobie sama z własnymi problemami.
-
Nie jestem pewna. Staram się żyć dalej i zbyt wiele nie myśleć.
Jak widać nie za bardzo potrafię radzić sobie z własnym życiem,
skoro ciągle upadam i
potrzebuję czyjeś pomocy -
zastanawiam się, ile jeszcze razy będę musiała się rozczarować,
żeby w końcu odnaleźć jakiś sens i
szczęście.
-
Elino, nie sztuką jest nie upadać. Ale umieć się po tym podnieść
i wyciągnąć jakieś wnioski. Na wszystko potrzeba czasu, wkrótce
zapomnisz - słyszę kolejną radę, której zapewne i tak nie będę
potrafiła wykorzystać.
-
Sęk w tym, że ja nie chcę zapominać. Wciąż go kocham i
chciałabym, aby wszystko było między nami jak dawniej. Wiem, że
nie ma na to szans. Ale serce tego nie rozumie - zwierzam się ze
swoich największych pragnień.
-
Czasami jeśli kogoś kochamy, powinniśmy pozwolić mu odejść -
patrzę na mojego rozmówcę, który jest dzisiaj wyraźnie w
filozoficznym nastroju.
Na
początku marca, kiedy zaczęłam powoli
odzyskiwać
równowagę i spokój. Godząc się z samotnym życiem. Wydarzyło
się coś, co ponownie zburzyło mój szczelny mur, którym
odgrodziłam się od wszystkiego, co było z tobą związane. Nie
chciałam wiedzieć, co się z tobą dzieje. Tak było mi po prostu
łatwiej. Ale
przekorny los, za nic miał moje postanowienie.
Spędzam
wieczór na czytaniu książki. Literatura
stała
się ostatnio,
moją jedyną towarzyszką. Przekręcając
kolejną stronę. Niespodziewanie
słyszę dźwięk, swojego telefonu. Biorę go do ręki i zamieram,
wpatrując się w niego z
niedowierzaniem.
Dostrzegam twoje imię na wyświetlaczu i zupełnie nie wiem, co
powinnam zrobić. W końcu tęsknota za tobą zwycięża i odbieram
połączenie.
-
Słucham - zaczynam niepewnie. Czując dziwną ekscytację.
-
Cześć. Co u ciebie? - w końcu słyszę twój głos, po dłuższym
okresie czasu. W jednej chwili zalewa mnie fala uczuć, a przede
wszystkim olbrzymia tęsknota.
-
W porządku
- nie mam zamiaru, wdawać się w szczegóły i zdradzać jak jest
naprawdę.
-
Cieszę się. Dzwonię do ciebie w pewnej sprawie. Mogłabyś
sprawdzić, czy nie zostawiłem gdzieś u ciebie teczki z
dokumentami? Są mi one bardzo potrzebne. A nigdzie ich nie mam.
Byłbym ci za to bardzo wdzięczny - cała moja radość z ponownej
rozmowy z tobą, momentalnie znika. Zadzwoniłeś jedynie dlatego, że
prawdopodobnie zapomniałeś zabrać ze sobą wszystkich
rzeczy. Gdyby
nie to, na pewno byś tego nie zrobił. Zupełnie przestałam cię
interesować.
-
Oczywiście. Jeśli ją znajdę, dam ci znać. Przepraszam, ale muszę
kończyć - szybko się rozłączam. Nie będąc w stanie, dłużej
ciągnąć tej rozmowy. Kosztowała mnie ona zbyt
wiele.
Następnego
dnia, przeszukuję mieszkanie w poszukiwaniu potrzebnych dokumentów.
W głębi siebie, mam nadzieję, że je znajdę. Wtedy będziemy
musieli się zobaczyć i być może uda nam się porozmawiać o tym,
co się wydarzyło. Zdaję
sobie sprawę, że jestem żałosna. Zabiegam o uwagę kogoś, kogo
zupełnie nie obchodzę.
W
końcu w jednej z szuflad komody, znajdującej się w salonie.
Znajduję niebieską teczkę wraz z poszukiwaną zawartością.
Uśmiech mimowolnie wpływa mi na usta.
Po
krótkim zastanowieniu, postanawiam zawieźć ci ją osobiście, bez
uprzedniej zapowiedzi. Abyś nie mógł, uniknąć jakimś sposobem
spotkania ze mną. Wiedziałam, że to była prawdopodobnie moja
ostatnia szansa, na spotkanie z tobą i zamierzałam ją
wykorzystać.
Całą
drogę do twojego mieszkania, pokonuję z narastającym z każda
chwilą wyczekiwaniem. Tak bardzo, chciałam cię nareszcie
zobaczyć.
Będąc
na miejscu, zatrzymuję się przed twoimi drzwiami i biorę głęboki
wdech. Po czym, pukam niepewnie. Odczekuję chwilę, ale nie
otwierasz. Zaczynam się obawiać, że nie ma cię w domu. Ale
kierowana dziwnym przeczuciem, naciskam na klamkę, która ustępuje
pod moim naporem. Okazuje się, że drzwi są otwarte. Przekraczam
więc niepewnie próg, nie chcąc okazać się wścibskim i nachalnym
gościem. Zamykam po cichu drzwi, słysząc głosy dochodzące z
dalszej części mieszkania.
-
Powinieneś powiedzieć prawdę. Elina, ma prawo wiedzieć. A ty
zamiast
wszystko wyjaśnić, zachowałeś
się jak tchórz i zwyczajnie ją zostawiłeś. Teraz tylko oboje
cierpicie - rozpoznaję głos Michaela i czuję jak moje serce
przyśpiesza. Nie mam pojęcia o czym on, mówi. Co
takiego,przede mną ukrywasz?
-
Michael, zrozum że ja nie potrafiłem jej tego wyznać. Przerosło
mnie to. A kiedy Fettner, przypadkiem się o wszystkim dowiedział,
wiedziałem że jedynym wyjściem będzie nasze rozstanie - dociera
do mnie twój zrezygnowany głos, a ja jestem coraz bardziej
zdezorientowana. O co w tym wszystkim chodzi?
-
Zdajesz sobie sprawę, że ona zupełnie nie potrafiła poradzić
sobie z twoim nagłym
odejściem?
Tym bardziej, że kompletnie nie rozumiała, dlaczego to zrobiłeś.
Claudia mi mówiła, że nie uwierzyła w tą twoją bajeczkę o
skupieniu się na skokach. Ona nadal cię kocha, może da się to
wszystko jeszcze naprawić - przyjaciel motywuje cię do podjęcia
walki.
-
To niemożliwe. Z chwilą, gdy Elina pozna prawdę. Znienawidzi mnie
na zawsze i
nawet nie będzie chciała znać.
Ona nigdy mi nie wybaczy, jeśli dowie się tego, co przed nią
ukrywałem
Nie mam zamiaru więcej mieszać w jej życiu, wystarczająco już ją
skrzywdziłem. Myślisz, że było mi łatwo z dnia na dzień,
odsunąć się od niej i zachowywać się tak, jakby była mi
obojętna? Choć w rzeczywistości kochałem ją, jak jeszcze nikogo
przedtem. Każdego dnia widziałem, jak bardzo raniłem ją swoim
zachowaniem. A najgorsze w tym wszystkim było to, że do końca była
przy mnie i znosiła moje zachowanie bez żadnych wyrzutów. Płacząc
po nocach, gdy myślała że jej nie słyszę. A ja nie mogłem nawet
jej wtedy pocieszyć, czy
przeprosić. Przecież musiałem jakoś uwiarygodnić swoją przyszłą
decyzję
o naszym rozstaniu. Nienawidzę
sam siebie za to - słysząc twoje wyznanie, czuję że muszę w
końcu poznać prawdę. Co takiego zmusiło cię do odegrania tej
maskarady? Nie mogę uwierzyć, że nie zorientowałam się
wcześniej, że
to zwyczajna gra z twojej strony.
Dlatego postanawiam
ujawnić swoją obecność. Nie
czekając na dalszy przebieg rozmowy.
-
Pozwól, że to ja sama zdecyduję, co o tobie sądzę. Chcę w końcu
dowiedzieć się, co takiego przede mną ukrywasz - mówię pewnym
głosem. Widzę, że jesteś zaszokowany moją obecnością.
-
Elina,
co
ty tutaj robisz? - pytasz ze strachem, wiedząc
że słyszałam waszą rozmowę.
-
Przyniosłam ci te dokumenty, o które prosiłeś. Pukałam,
ale widocznie nie słyszałeś. A Drzwi były otwarte, dlatego
pozwoliłam sobie wejść
- odkładam trzymaną teczkę na stolik. Wpatrując się w ciebie z
wyczekiwaniem.
-
Zostawię was samych. Macie sobie dużo do wyjaśnienia - Michael,
przypomina o swojej obecności i opuszcza w pośpiechu twoje
mieszkanie. Posyłając
mi na pożegnanie, pocieszający uśmiech.
-
Usiądź. Skoro nie mam już wyjścia, to wszystko ci opowiem. Proszę
tylko, żebyś wysłuchała mnie do końca
- widzę, że najchętniej wcale byś tego nie robił.
Siadam
na jednym z foteli, patrząc na ciebie i czekając aż zaczniesz
mówić.
-Eli,
choć nasze pierwsze spotkanie było przypadkowe. Praktycznie od razu
zorientowałem się, kim jesteś - zaczynasz, unikając mojego
wzroku.
-
O czym ty mówisz? - nic z tego nie rozumiem.
-
Wiesz, że rozstałem się z Sophie, dlatego że mnie zdradzała.
Nigdy jednak nie powiedziałem ci z kim. To Christian był tym, dla
którego chciała mnie zostawić - wypowiedziane przez ciebie słowa,
zupełnie do mnie nie docierają. Przecież to nie może być
prawda! To
na pewno jakaś pomyłka.
-
Co takiego? - jestem w zupełnym szoku.
-
Twój były narzeczony miał romans z Sophie. Nakryłem ich razem, na
tydzień przed jego wypadkiem. Oni zakochali się w sobie i chcieli
być
razem. Na
przeszkodzie staliśmy wyłącznie my.
Od niej dowiedziałem się, że planują razem wspólną przyszłość.
Jak tylko Christian, rozstanie się ze swoją narzeczoną, którą
okazałaś się ty. Mnie mieli już z głowy, byli nawet z tego
zadowoleni, że dowiedziałem się o tym w taki sposób. Oszczędziłem
im tym, jednej niezręcznej rozmowy-
czuję, że zaczyna mi się kręcić w głowie. Nie mogę uwierzyć,
że żyłam w jednym wielkim kłamstwie. Opłakując kogoś, kto mnie
nie kochał i planował zostawić dla innej. Wspomnienia
z przeszłości, przelatują mi przed oczami, a ja zastanawiam się,
czy którekolwiek z nich było prawdziwe.
-
Ale los, bardzo szybko zweryfikował ich plany. Wydarzył się ten
cholerny,
nieszczęśliwy wypadek. Sophie, była w okropnym stanie. Nie mogła
się nawet z nim pożegnać, bo nikt nie wiedział o jej istnieniu.
Christian nie zdążył ci się
do
wszystkiego przyznać. Mi jednak wcale nie było jej szkoda. Wiem, że
to okropne, co teraz powiem, ale wtedy uważałem,
że sobie na to zasłużyła. Szkoda mi było, wyłącznie ciebie.
Mimo, że nawet nie wiedziałem, kim jesteś. Byłem przekonamy, że
żadne
z nas nie zasłużyło sobie na coś takiego.
Krótko
po jego śmierci. Nalegałem tysiące razy, aby Sophie powiedziała
ci prawdę, ale ona nie miała takiego zamiaru. Uważała,
że nie jest ci nic winna.
Następnie chciała,
żebym jej wybaczył i dał kolejną szansę, ale nie potrafiłem.
Wiedziałem, że to nie mnie kocha i szuka jedynie zastępstwa
swojego zmarłego
ukochanego.
Wkrótce
potem wyjechała i wróciła dopiero niedawno. Na
pożegnanie,
zostawiła
mi jedynie twój adres i wolną rękę. Nie interesowało jej, czy o
wszystkim ci powiem.
Uwierz
mi, że naprawdę chciałem to zrobić. Byłem nawet kilka razy pod
twoim drzwiami, ale nie miałem odwagi zapukać. Kiedyś nawet
minęliśmy się przypadkiem, widziałem wtedy
w
jak złym jesteś stanie. Zupełnie nie zwracałaś uwagi na
otaczającą cię rzeczywistość. Skupiona
jedynie na swojej rozpaczy.
Miałem
świadomość, że powinienem przekazać ci to, co wiem.
Ale nie miałem pojęcia jak nieznajomej, pogrążonej w żałobie
dziewczynie, zdradzić niezbyt przyjemną prawdę o jej narzeczonym,
którego
opłakuje.
Wtedy po raz pierwszy, chciałem cofnąć czas i sam także o niczym
się nie dowiedzieć. Tak
byłoby najłatwiej.
Któregoś
dnia uznałem
w końcu, że lepiej zostawić wszystko, tak jak jest. Myślałem, że
sobie poradzisz i ponownie ułożysz życie. Nie było jednak dnia,
aby nie dręczyły mnie wyrzuty
sumienia. Do tego sam, musiałem poradzić sobie ze zdradą Sophie.
Nie było to łatwe i przestałem radzić sobie z własnym życiem.
Przerosło
mnie to. W
ten oto sposób, znalazłem się u doktora Spellera. Spotykając tam
ciebie.
Gdy
zobaczyłem, że wciąż nie poradziłaś sobie z jego śmiercią.
Wiedziałem, że to wyłącznie ja ponoszę odpowiedzialność za
twój stan. Miałem obowiązek powiedzieć ci prawdę, a nie zachować
się jak tchórz. Postanowiłem wtedy, że za wszelką cenę, muszę
ci pomóc stanąć na nogi. Przynajmniej tyle mogłem zrobić, aby
uciszyć swoje wyrzuty sumienia. Później miałem zniknąć z
twojego życia. Wiedząc,
że nie zasługuję na żadną sympatię z twojej strony.
Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem, kiedy poznałem cię
bliżej, uświadomiłem sobie, że z dnia na dzień zakochuję się w
tobie, choć nie miałem do tego żadnego
prawa.
Nie umiałem jednak tego powstrzymać. A gdy ty także zaczęłaś
odwzajemniać moje uczucia, kompletnie nie wiedziałem, co mam
zrobić. Byliśmy
szczęśliwi i marzyłem, aby tak było już zawsze.
Wiedziałam,
że nie dam rady wyznać ci prawdy, a równocześnie nie potrafiłem
przerwać tego, co było pomiędzy nami.
Gdy
Manuel, który podsłuchał moją rozmowę z Michaelem, kiedy
to wyznałem mu prawdę o naszej znajomości, zagroził,
że o wszystkim ci powie. Wiedziałem, że prawda upomina się o
swoje, a moje szczęście dobiega
końca. Nie powinienem, budować naszego związku na kłamstwie.
Dlatego uznałem, że musimy się rozstać. Zanim
to Fettner, wyzna ci prawdę, którą powinnaś poznać ode mnie.
Teraz
już wiesz wszystko. Mogę cię jednie przeprosić i liczyć, że
kiedyś mi wybaczysz - kończysz swój trwający, kilkanaście minut
monolog. Który przewrócił mojej życie do góry nogami. Nie mogę
uwierzyć, że przez tyle czasu, żyłam w kłamstwie. A osoby,
którym ufałam najbardziej, z premedytacją mnie okłamywały.
-
Stefan, jak mogłeś! Wiedziałeś o wszystkim przez
tyle czasu i
nic mi nie powiedziałeś, pozwalając na życie w niewiedzy. Od
samego początku mną manipulowałeś. Udawałeś bezinteresowną
pomoc, a tymczasem chciałeś zagłuszyć jedynie własne wyrzuty
sumienia
- odzywam się, po krótkiej chwili milczenia. Wciąż nie mogąc
uwierzyć w otrzymane informację. Czuję się fatalnie.
-
Przepraszam - mówisz pozbawionymi większej nadziei głosem. Z
wypisanym na twarzy cierpieniem.
Mimo, że widzę jak również to przeżywasz. Nie robi to na mnie
większego wrażenia.
-
Ufałam ci. A ty to wykorzystałeś. Przykro mi, ale to dla mnie za
wiele. Nie musisz się więcej nade mną litować, ani robić niczego
wbrew sobie. Bo
tak pewnie było. To
koniec - mam zamiar udać się do wyjścia. Ale przy samych drzwiach
mnie zatrzymujesz.
-Elina,
ja naprawdę cię kocham. I nigdy nie robiłem niczego z powodu
litości czy współczucia. Proszę cię, uwierz mi - zbliżasz swoją
twarz do mojej i składasz ma moich ustach desperacki pocałunek. W
pierwszej chwili chcę go odwzajemnić, ale do głosu bardzo szybko
dochodzi rozsądek. Odpycham cię od siebie. Dostrzegając, że
pozbawiam cię tym resztek nadziei.
-
Nie mogę, przykro mi. Zapomnij o mnie - wychodzę na zewnątrz w
pośpiechu. Tym razem, już mnie nie zatrzymujesz.
Wybiegam
na ulicę, będąc kompletnie zrozpaczona. W kompletnym amoku,
pokonuję kolejne ulicę. Zupełnie nie zwracając uwagi na
otoczenie. Chyba tylko dzięki opaczności, docieram
bezpiecznie do domu.
Rzucam
się na łóżko i płaczę przez długie godziny, nie potrafiąc
pogodzić się z tym, o czym się dzisiaj dowiedziałam.
Kompletnie nie wiem co napisać.Jestem w szoku.Cieszę się że okazało się że wszystko się wyjaśniło i że Stefan kocha Elinę, ale z drugiej strony nie powinien jej tak długo okłamywać.Choć może ona jednak zbyt mocno zareagowała.Niby zachował się źle na początku , ale potem zaczęło mu na niej zależeć.Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że pojawi sie jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuń