Wpatruję
się w ciemność za oknem, z oddali dostrzegając jedynie,
niewyraźne kontury drzew. Po raz kolejny ze zrezygnowaniem
sprawdzam, czy nie mam od ciebie żadnego połączenia albo chociażby
lakonicznej wiadomości.
-
Jeszcze nie zadzwonił? - słyszę ciche pytanie mamy, która
przynosi mi kubek ciepłej herbaty.
Kręcę
przecząco głową, zrezygnowana. Podejrzewam, że dziś już nie
doczekam się od ciebie żadnej próby kontaktu. Przecież zawody
skończyły się, kilka dobrych godzin temu. Więc gdybyś tylko
chciał, już byś zadzwonił. Ostatnio coraz częściej, taka
sytuacja miała miejsce. A ja, tym razem postanowiłam, że nie będę
się narzucała.
-
Może jest zajęty i nie ma jak tego zrobić. Albo był zbyt zmęczony
i zwyczajnie nie zdążył, zanim zasnął - moja rodzicielka,
próbuje cię tłumaczyć.
-Mamo,
kiedyś zawsze potrafił znaleźć czas. Po prostu ostatnio bardzo
się zmienił. Zupełnie go nie poznaję - nie mam pojęcia, co
sprawiło aż tak dużą zmianę w twoim zachowaniu. Wszystko zaczęło
się na początku stycznia, a z każdym dniem jest coraz gorzej.
Zaczynałam się obawiać, że wcale nie chcesz ze mną być, a
zgodziłeś się na to, tylko i wyłącznie dlatego, że wymusiłam
to na tobie. Nagle ze szczęśliwie zakochanej pary, przeistoczyliśmy
się w osoby, które są
sobą
nawzajem zmęczone. Wyglądało to tak, jakby nasze uczucie się
wypaliło. Z mojej strony, nie było jednak nawet o tym mowy.
-
Elina, nie zamartwiaj się tak. Przecież Stefan cię kocha.
Widziałam przecież jak się o ciebie troszczy i zależy mu na
tobie. Wszystko będzie dobrze - wiedziałam, że mama darzy cię
bardzo dużą sympatią i będzie cię bronić. Od pierwszego
spotkania, przypadłeś jej do gustu. Tylko, że wtedy byłeś
jeszcze dawnym sobą. Nie wiem, czy polubiłaby tą nową wersję.
-
Mamo, jest późno. Powinnaś się położyć spać i odpocząć, ja
też mam taki zamiar. Dobranoc - przytulam się do niej. Zmuszając
się przy okazji do uśmiechu. Nie chcę dawać jej kolejnych powodów
do martwienia się o mnie.
Wybrałam
się do rodziców na weekend, mając dość spędzania samotnie
czasu. Co ostatnio, odbywało się na porządku dziennym. Najczęściej
słyszałam nieustanne tłumaczenia, że przez zbliżające się
igrzyska, masz teraz więcej treningów, do tego co tygodniowe
zawody. To wszystko powoduje, że nie masz na nic innego czasu.
Starałam się to zrozumieć, ale nie było mi łatwo.
Po
północy postanawiam się w końcu położyć, wyzbyta złudnej
nadziei, że się odezwiesz. Wiedziałam, że po twoim powrocie,
muszę z tobą poważnie porozmawiać. I dowiedzieć się, czym sobie
zasłużyłam na takie traktowanie.
Po
zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni z każdym dniem, coraz
bardziej się ode mnie oddalałeś. Na wszelkie możliwe sposoby,
starałeś się mnie unikać, wymyślając coraz to inne wymówki, a
gdy już jakimś cudem wymogłam na tobie, spędzenie wspólnie
czasu. Byłeś wycofany i oschły. Nie miałam pojęcia, co
spowodowało tak drastyczną zmianę twojego zachowania. Zupełnie
nie przypomniałeś dawnego siebie, a ja do tej pory, nie znalazłam
żadnego sposobu, aby do ciebie dotrzeć i poznać tego przyczynę.
Zaczynałam się coraz bardziej zastanawiać, czy jest sens ciągnąć
coś, co wyraźnie nie ma większego sensu. Mimo, że nie potrafiłam
sobie wyobrazić naszego rozstania. Kochałam cię, ale nie
wiedziałam, czy będę w stanie walczyć o nasz związek za nas
dwoje. Tobie wyraźnie przestało na tym zależeć. Zmieniłeś się
nie do poznania, a ja tęskniłam coraz bardziej za dawnym tobą, tym
w którym się zakochałam.
W
poniedziałkowe późne popołudnie, jednego z ostatnich dni
stycznia. Słyszę jak w końcu otwierasz drzwi, wchodząc do mojego
mieszkania. Właściwie naszego, przecież mieszkałeś tu razem ze
mną od ponad miesiąca. Na początku wszystko układało się
idealnie, ale w ostatnim czasie coraz częściej, dochodziło między nami do drobnych sprzeczek.
-
Cześć. Nie masz nawet pojęcia, jak jestem zmęczony. Marzę tylko
o tym, żeby pójść spać - całujesz mnie przelotnie w policzek.
Odkładając swoje bagaże. Następnie kierując
się
w głąb domu. Tak wyglądało nasze powitanie, po kilku dniach
rozłąki. Jeszcze miesiąc wcześniej, byłoby to nie do pomyślenia.
-
Stefan, możemy porozmawiać? - pytam idąc za tobą, chcąc w końcu
poznać przyczyny, twojego dziwnego zachowania.
-
Eli, możemy to odłożyć do jutra? Nie mam na to teraz siły -
próbujesz mnie zbyć.
-
A jutro czym się wykręcisz? Przedłużonym treningiem, indywidualną
rozmową z trenerem, czy spotkaniem z Sophie, której poświęcasz
więcej czasu niż mnie? - nie potrafię powstrzymać się od tej
drobnej uszczypliwości. Owszem, nie wiedziałam większych przeszkód
w waszych spotkaniach, ale ostatnio to wszystko przechodziło
wszelkie granice. Byłam tym zmęczona. Nie tak wyobrażałam sobie,
nasze bycie razem.
-
Wydaję mi się, że trochę przesadzasz. I zbytnio dramatyzujesz.
Nie sądzę, żeby to była zbyt pilna rozmowa, która nie może
poczekać do jutra - patrzę na ciebie z niedowierzaniem, że
potrafiłeś mnie, aż tak zlekceważyć.
-
Jak sobie chcesz. Może najlepiej będzie, jak przestaniemy w ogóle
ze sobą rozmawiać - odpowiadam chłodno i postanawiam wyjść na
zewnątrz, aby trochę ochłonąć. Także to, nie
robi
na tobie żadnego wrażenia. Zachowywałeś się tak, jakbym była ci
zupełnie obojętna.
Schodzę
po schodach, czując spływające po policzkach łzy bezsilności.
Ocieram je szybko rękawem kurtki, wyciągając swój telefon.
Dzwonię do jedynej osoby, od której mogę się czegoś dowiedzieć.
Mając nadzieję, że przynajmniej ona, spróbuje mnie zrozumieć.
Zamawiam
kawę, w jednej z kawiarni położonej w centrum. Czekając na
pojawienie się Claudii. W ostatnim czasie, stała się ona dla mnie
kimś w rodzaju przyjaciółki. Spędzałyśmy ze sobą dużo czasu i
wielokrotnie przekonałam się, że mogę jej zaufać. Wiedziałam,
że nie powinnam, prosić jej o spotkanie właśnie dzisiaj. Na pewno
wolałaby spędzić ten czas z Michaelem. Nie miałam jednak, innej
osoby z którą mogłabym porozmawiać.
-
Cześć, Elina. Miło mi cię widzieć - wita się ze mną, zajmując
miejsce na przeciwko mojego.
-
Cześć - mówię bez przesadnego entuzjazmu, co nie uchodzi uwadze
Claudii.
-
Coś się stało. Wyglądasz, jakbyś miała jakiś problem? - pyta,
chcąc się czegoś dowiedzieć.
-
Ostatnio nie układa nam się najlepiej ze Stefanem. Nie wiem,
dlaczego odsunął się ode mnie. Michael, nic ci przypadkiem nie
wspominał, że Stefan ma jakieś problemy? - dostrzegam jej
zaskoczony wyraz twarzy i już wiem, że nie dowiem się niczego
nowego.
-
Nic mi o tym nie wiadomo. Myślałam, że jesteście ze sobą
szczęśliwi - uśmiecham się smutno. Gdybym wiedziała, że tak to
będzie wyglądać. Zostawiłabym wszystko po staremu.
-Byliśmy.
Ale coś nagle się zmieniło, a ja nie mam pojęcia dlaczego.
Myślałam, że może ty
coś
wiesz - straciłam kolejny punkt zaczepienia.
-
Chciałbym ci pomóc, ale niestety nic nie wiem. Ale obiecuję, że
jeszcze dzisiaj podpytam Michaela. Wszystko jakoś się ułoży,
zobaczysz - Claudia, stara się mnie pocieszyć. Nie odnosi to jednak
zbyt dużych rezultatów.
-
A jeśli on kogoś ma? To nawet nie musi być Sophie, przecież mógł
poznać jakąś dziewczynę gdziekolwiek. Miał tyle okazji -
zastanawiam się głośno.
-
Nie wierzę w to. Stefan, taki nie jest. Znam go już jakiś czas i
jestem przekonana, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Nie
rozumiem tylko, po co znowu spotyka się z Sophie. Niewystarczająco go jeszcze skrzywdziła? - dostrzegam, że także Claudii nie podoba
się ta
dziewczyna.
-
Ja już sama nie wiem, co mam myśleć - postanawiam skończyć ten
temat i porozmawiać o czymś, co choć na chwilę zajmie moje myśli,
czymś innym.
Przekraczam
próg mieszkania, a to co dostrzegam w korytarzu wprawia mnie w szok.
Patrzę na twoje spakowane rzeczy i zaczynam się domyślać
najgorszego. Bez wahania, kieruję się do salonu. Dostrzegając w
nim jedyne zapalone światło w całym domu. Siedzisz na kanapie z
twarzą ukrytą w dłoniach, zamyślony. Wyraźnie czekając na mój
powrót.
-
Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - pytam drżącym głosem,
wskazując na korytarz.
-
Usiądź, proszę - spełniam twoją prośbę, patrząc na ciebie z
wyczekiwaniem. Moje zdenerwowanie narasta z każdą sekundą. Kładę
swoją dłoń na twojej, chcąc dodać ci odwagi w rozpoczęciu
rozmowy. Ale zabierasz ją i odsuwasz się ode mnie. Czuję delikatne
ukłucie
żalu, z powodu ponownego odrzucenia.
-
Elina, ja wszystko sobie przemyślałem. Wiem, że to co za chwilę
powiem, pewnie będzie dla ciebie trudne. Ale to najlepsze
rozwiązanie - milkniesz na kilka sekund, a ja doskonale już wiem,
jakie słowa usłyszę - Powinniśmy się rozstać - zamykam oczy, a
echa tych słów raz po raz, rozbrzmiewają w mojej głowie. Czuję
się jak w jakimś złym śnie, z którego chcę się
obudzić.
-
Podasz mi chociaż powód, twojej decyzji? - próbuję zapanować nad
drżeniem swojego głosu. Nawet nie próbując przekonywać cię do
zmiany zdania, wiedząc że nie ma to sensu. Ty już postanowiłeś
za nas dwoje, bez mojego udziału.
-
Muszę się teraz skupić, przede wszystkim na skokach. Olimpiada
tuż, tuż. Nie chcę się, dlatego niepotrzebnie rozpraszać. Zbyt
wiele poświęciłem, aby osiągnąć tam sukces. Nie mogę tego
teraz zaprzepaścić. A przede wszystkim, zasługujesz na kogoś
lepszego niż ja - nie mam ochoty, słuchać tych wszystkich pustych
słów. Czując, że są zwykłym kłamstwem. Nigdy nie uwierzę
także w to, że to twoje ambicje i chęć osiągnięcia sukcesu są
powodem naszego rozstania.
- Jeszcze miesiąc temu, nie widziałeś żadnych przeszkód, abyśmy
byli razem. Teraz nagle przestałeś mnie kochać i zaczęłam cię
ograniczać? A może ty, tak naprawdę, nigdy mnie nie kochałeś. A
teraz ci się znudziłam i dlatego postanowiłeś to skończyć? Nie
wiem, jak mogłam być taka naiwna i uwierzyć, że ktoś taki jak
ty, mógł się mną zainteresować na poważnie -przez chwilę mam
wrażenie, że chcesz zaprzeczyć moim słowom. Ale z niewiadomych
powodów rezygnujesz z tego.
Jedyną
twoją odpowiedzią na moje słowa, jest milczenie. Rani mnie
ono bardziej niż najgorsza prawda. Powoli dociera do mnie
świadomość, że to naprawdę koniec. A mój piękny sen, w którym
żyłam przez ostatnie miesiące, właśnie się skończył i czas
wrócić na
ziemię.
-
Pójdę już. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zrozumiesz,
że tak będzie lepiej. Życzę ci, abyś ułożyła sobie życie z
kimś, kto sprawi, że będziesz szczęśliwa. Przepraszam za to, że
cię skrzywdziłem – odkładasz klucze od mieszkania na pobliski
stolik i wstajesz z zajmowanego miejsca. Kierując się do wyjścia.
Nie mam siły, nawet próbować cię zatrzymać. Po chwili słyszę
dźwięk zamykanych drzwi, oznaczające twoje odejście. Dopiero
wtedy pozwalam sobie na płacz. Łzy strumieniami, spływają po
mojej twarzy. Po raz kolejny zostałam sama bez osoby, która była
dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nie mam pojęcia, jak mam teraz
dalej żyć, bez twojej obecności w moim życiu. A najgorszym w tym
wszystkim jest to, że nawet po czymś takim, zamiast cię
znienawidzić ja nadal cię kocham. Nie potrafiłam zrozumieć, co
skłoniło cię do takiej decyzji. Gdzieś w głębi siebie, czuję
że musiałeś mieć ważny powód. Nie wierząc w to, że zwyczajnie
się mną bawiłeś. Zbyt wiele dla mnie zrobiłeś, aby to była
prawda. Choć może, zbytnio cię idealizowałam i zwyczajnie przede
mną grałeś. Byłam kompletnie zagubiona.
Przepłakuję
prawie całą noc, dopiero nad ranem wykończona swoją rozpaczą,
mimowolnie zasypiam. Budząc się kilka godzin później, ze
świadomością kolejnej porażki. Nie mam pojęcia, jak uda mi się
wyrzucić cię ze swojego serca. Ale wiem, że jedynym ratunkiem dla
mnie jest zrobienie tego za wszelką cenę.
Biorę
zaległy urlop w pracy, wiedząc że nie byłabym w stanie pracować.
Moje życie ponownie straciło swoje kolory, a ja nie byłam pewna.
Czy kolejny raz, uda mi się podnieść.
Nie
wiedziałam jak mogłam być tak głupia i pozwolić sobie, abyś tak
bardzo się do mnie
zbliżył.
Teraz wiem, że popełniłam kolejny błąd, za który przyjedzie mi
zapłacić, gorzkimi
łzami
i złamanym sercem.
Jestem w szoku, naprawdę.Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego że Stefan nagle zostawi ELinę. Nie trafia do mnie jego tłumaczenie że musi się skupić na skokach i igrzyskach, jestem pewna że ma to coś wspólnego z Sophie.Jestem ciekawa co dalej.
OdpowiedzUsuńJuż niedługo, cała prawda wyjdzie na jaw. Może być ona trochę zaskakująca, ale od początku miałam taki zamiar. 😀
OdpowiedzUsuń