wtorek, 5 września 2017

Wspomnienie Trzecie


Wbiegam szybko po schodach, licząc na to że przynajmniej w ten sposób, uda mi się zmniejsz swoje poważne spóźnienie. Przez cały ubiegły tydzień, starałam się uwierzyć w to, że nie jest jeszcze dla mnie za późno i mogę stanąć na nogi. Niestety odniosło to marny skutek. 
Dlatego też, od samego rana zastanawiałam się, czy powinnam się tutaj pojawić. Tysiące razy zmieniałam swoją decyzję. Zdecydowałam się jednak, ostatni raz spróbować i podjąć w końcu współpracę ze swoim terapeutą. Muszę zacząć z nim rozmawiać i stosować się do jego zaleceń. To moja ostatnia szansę na zmianę dotychczasowego stanu rzeczy. Wiem, że nie będzie łatwo i albo mi się uda, albo za jakiś czas już zupełnie nie będę potrafiła samodzielnie funkcjonować. 




Zmęczona, szukam wzrokiem recepcjonistki, aby dowiedzieć się, czy mam jeszcze jakąś szansę na wizytę. Zdaję sobie sprawę, że wyznaczona dla mnie godzina już dawno minęła, więc doktor na pewno przyjął za pewnik, to że postanowiłam zrezygnować z naszych spotkań. Pamiętając doskonale o naszej ostatniej rozmowie. 
Po usłyszeniu od znajomej recepcjonistki, że mogę umówić się dopiero na jutro, bo dzisiaj wszystkie pozostałe godziny są zajęte przez innych. Odczuwam duży zawód, boję się że do jutra, opuści mnie ten zalążek siły jaką znalazłam, aby zawalczyć o siebie. Jestem zła, że tak długo zwlekałam z przyjściem tutaj, w efekcie przegapiając swoją kolej.




Zniechęcona, przystaję na jutrzejszy termin i mam zamiar udać się do wyjścia, gdy słyszę twój głos. Chyba nasze cotygodniowe spotkania tutaj, stały się rytuałem.Nie rozumiałam, dlaczego to właśnie zawsze na ciebie wpadałam. 
- Elina, cieszę się że cię widzę. Myślałem, że już się nie doczekam twojego pojawienia  - patrzę na ciebie zaskoczona. Zupełnie nie rozumiałam twojego entuzjazmu na zobaczenie mojej osoby. Przecież byłam kimś zupełnie obcym. Do tej pory, zamieniliśmy ze sobą, raptem kilka zdań, a poza znajomością mojego imienia. Nie wiedziałeś o mnie zupełnie nic. 
- Spóźniłam się. W związku z tym, wizytę mam dopiero jutro – nie mam pojęcia, dlaczego zaczynam ci się tłumaczyć.
- Rozumiem. Ale skoro tak, to może dasz się zaprosić na kawę? Tutaj nie daleko jest jakaś kawiarnia - wprawiasz mnie w szok, swoim bezpośrednim zaproszeniem. Czuję się niezręcznie. 
- Stefan, przepraszam ale nie mogę. Może innym razem. Zresztą, nie jestem zbyt interesującym towarzystwem. Na pewno znasz dużo ciekawsze osoby ode mnie, które mogą ci towarzyszyć - dostrzegam twój lekki zawód z powodu mojej odmowy. Jednak nie potrafię inaczej. Nie jestem gotowa na wpuszczenie kogokolwiek do swojego zniszczonego życia i przede wszystkim opowiadania o swojej przeszłości. Wiem, że zgadzając się na to spotkanie, nie uniknęłabym niewygodnych pytań z twojej strony
- Pozwól, że sam to ocenię czy jesteś interesująca. Skoro jednak, taka jest twoja decyzja, nie będę nalegał. Liczę mimo to, że może kiedyś zmienisz zdanie - mówisz z dużo mniejszym entuzjazmem niż zazwyczaj. 
Wydawałeś się taką pozytywną i zadowoloną ze swojego życia osobą. Dlaczego więc spotykamy się tydzień w tydzień pod gabinetem doktora Spellera? Co takiego cię trapi, że potrzebujesz pomocy? Z każdym kolejnym spotkaniem, intrygowałeś mnie coraz bardziej. Już wtedy wiedziałam, że chciałabym zadać ci te pytania, nie tylko we własnych myślach. Jednak wewnętrzna blokada, skutecznie nie pozwalała mi się do ciebie w żaden sposób zbliżyć. Wydawało mi się, że to coś niestosownego i zakazanego w mojej sytuacji. Nie mogę obarczać kolejnych osób własnymi problemami, z którymi nie daję sobie rady. Dlatego też bez żadnego słowa, pozwalam ci odejść.




Patrzę na twoją sylwetkę, oddalającą się z każdą sekundą i zastanawiam się jakim cudem, udało ci się przebić do mojej głowy. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio interesowałam się czymś innym niż przeżywaniem własnej tragedii. Dzięki tobie jednak potrafiłam, choć na kilka sekund zapomnieć i skierować swoją uwagę na zupełnie coś odmiennego. To z jednej strony było promykiem nadziei, że wciąż potrafię skupiać się na normalnym życiu, z drugiej strony napawało mnie przerażeniem, ponieważ zbyt często o tobie myślałam, choć wcale nie powinnam.




Wychodzę na zewnątrz i wdycham parne powietrze. W oddali dostrzegam pierwszy błysk na niebie i czuję spadające krople deszczu. Niespodziewana burza, spowoduje że przemoknę do ostatniej suchej nitki, zanim dotrę do domu. 
Wtedy po raz pierwszy przybyłeś mi na ratunek. 
- Skoro nie chcesz napić się ze mną kawy. To może przynajmniej odwiozę cię do domu? Za chwilę rozpada się na dobre - dostrzegam cię, opierającego się o ścianę budynku. 
- Nie trzeba, poradzę sobie. Poza tym nie znam cię, nie mam pojęcia kim jesteś. Dlaczego więc, miałabym od tak, zgodzić się na to? - mówię całkiem poważnie, starając się nadal skutecznie cię zniechęcić do swojej osoby. Odnoszę jednak przeciwny skutek, wywołując jedynie twoje duże rozbawienie. 
- Chcesz moje dokumenty? Albo może opowiedzieć ci o swoim całym życiu? Co mam zrobić, żebyś się zgodziła? Zapewniam cię, że nie planuję twojego morderstwa. Poza tym, naprawdę nie wiesz, kim jestem? - patrzę na ciebie z niezrozumieniem. 
- A skąd niby mam wiedzieć kim jesteś? Nie przypominam sobie żebyśmy kiedykolwiek wcześniej, mieli okazję się lepiej poznać. O czymś nie wiem? - zastanawiam się. 
- To już nie ważne. No, nie daj się prosić. To będzie prawdziwa ulewa. Chcesz się rozchorować - nadal upierasz się przy swoim. Za nic nie chcesz odpuścić i dać sobie spokoju z próbą poznania mnie bliżej. 




Pod wpływem impulsu, postanawiam się zgodzić. Zdaję sobie także sprawę, że i tak byś nie ustąpił.
Po chwili, siedzę już na fotelu pasażera w twoim samochodzie. Podając ci mój adres. Przez większość drogi milczymy, a ja skupiam się na spływających po szybie, ciężkich kroplach deszczu. Czuję na sobie twój wzrok, w tych krótkich momentach, kiedy nie musisz skupiać się na prowadzeniu. Jest to dla mnie deprymujące, udaję jednak że tego nie dostrzegam.



Po dwudziestu minutach jesteśmy na miejscu. Zupełnie nie wiem, co powinnam teraz powiedzieć. Wyręczasz mnie nawet w tym.
- Nie musisz dziękować. To drobiazg. Jest jednak coś, co mogłabyś zrobić - kończysz tajemniczo. A ja zastanawiam się, o co znowu ci chodzi. Byłeś tak cholernie trudny do rozszyfrowania, przez co jeszcze bardziej interesujący. Z jednej strony chciałam się dowiedzieć więcej o tobie, z drugiej jednak bałam się tego. Po prostu obawiałam się, że obdarzę cię jakąś nicią sympatii. A najbardziej na świecie,  nie chciałam przywiązywać się ponownie do jakichkolwiek ludzi. Z obawy, że ich również mogłabym stracić. 
- Co to takiego? - czekam na twoją odpowiedź z drżącymi z nerwów dłońmi.
- Daj mi swój numer - mówisz bez owijania w bawełnę. Zastanawiam się przez chwilę, czy powinnam ci go ujawnić. To może wszystko skomplikować, widzę przecież jak jesteś zdeterminowany, aby rozwinąć naszą znajomość. Ujmujesz mnie jednak swoim uśmiechem i po chwili podaję ci, te dziewięć cyfr, na których tak bardzo ci zależało. Staram się sobie wmówić, że to przecież nic takiego. Łudzę się, że być może, nawet nigdy z nich nie skorzystasz.
- Muszę już iść. Dziękuję - nie wiem już czy dziękuję ci za podwiezienie, czy za zupełnie coś innego.
- Do zobaczenia niedługo, Elino - słyszę twoje słowa pożegnania. Jednocześnie mnie niepokoją jak i cieszą. Mam wobec ciebie, bardzo ambiwalentne odczucia.
Orientuję się, że mimowolnie kąciki ust podnoszą mi się do góry, na kształt imitacji uśmiechu. Podczas gdy patrzę na ciebie po raz ostatni, zanim przekroczę próg zamieszkiwanej przeze mnie kamienicy. Dziwię się temu, ponieważ od bardzo dawna nie zdarzyło mi się, nawet pomyśleć o uśmiechu.



Gdybyś tylko wiedział, że w jedno burzowe popołudnie, dokonałeś większego przełomu w moim zachowaniu niż wszyscy razem wzięci, podczas ostatnich dziesięciu miesięcy, zapewne uciekłbyś gdzie pieprz rośnie. Nie chcąc mieć do czynienia z tak rozbitą psychicznie osobą. Tak w tym momencie uważałam, nie wiedząc  jeszcze, że jesteś niezwykle wytrwałą i upartą osobą. A za największy cel, postawiłeś sobie zburzenie mojego niezwykle trwałego muru, który nieustannie budowałam wokół siebie. 

2 komentarze:

  1. Wciągnęłam się i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować.😊

      Usuń