piątek, 10 listopada 2017

Wspomnienie Dziewiętnaste

Wpatruję się w ciemność za oknem, z oddali dostrzegając jedynie, niewyraźne kontury drzew. Po raz kolejny ze zrezygnowaniem sprawdzam, czy nie mam od ciebie żadnego połączenia albo chociażby lakonicznej wiadomości.
- Jeszcze nie zadzwonił? - słyszę ciche pytanie mamy, która przynosi mi kubek ciepłej herbaty.
Kręcę przecząco głową, zrezygnowana. Podejrzewam, że dziś już nie doczekam się od ciebie żadnej próby kontaktu. Przecież zawody skończyły się, kilka dobrych godzin temu. Więc gdybyś tylko chciał, już byś zadzwonił. Ostatnio coraz częściej, taka sytuacja miała miejsce. A ja, tym razem postanowiłam, że nie będę się narzucała.
- Może jest zajęty i nie ma jak tego zrobić. Albo był zbyt zmęczony i zwyczajnie nie zdążył, zanim zasnął - moja rodzicielka, próbuje cię tłumaczyć.
-Mamo, kiedyś zawsze potrafił znaleźć czas. Po prostu ostatnio bardzo się zmienił. Zupełnie go nie poznaję - nie mam pojęcia, co sprawiło aż tak dużą zmianę w twoim zachowaniu. Wszystko zaczęło się na początku stycznia, a z każdym dniem jest coraz gorzej. Zaczynałam się obawiać, że wcale nie chcesz ze mną być, a zgodziłeś się na to, tylko i wyłącznie dlatego, że wymusiłam to na tobie. Nagle ze szczęśliwie zakochanej pary, przeistoczyliśmy się w osoby, które są
sobą nawzajem zmęczone. Wyglądało to tak, jakby nasze uczucie się wypaliło. Z mojej strony, nie było jednak nawet o tym mowy.
- Elina, nie zamartwiaj się tak. Przecież Stefan cię kocha. Widziałam przecież jak się o ciebie troszczy i zależy mu na tobie. Wszystko będzie dobrze - wiedziałam, że mama darzy cię bardzo dużą sympatią i będzie cię bronić. Od pierwszego spotkania, przypadłeś jej do gustu. Tylko, że wtedy byłeś jeszcze dawnym sobą. Nie wiem, czy polubiłaby tą nową wersję.
- Mamo, jest późno. Powinnaś się położyć spać i odpocząć, ja też mam taki zamiar. Dobranoc - przytulam się do niej. Zmuszając się przy okazji do uśmiechu. Nie chcę dawać jej kolejnych powodów do martwienia się o mnie.




Wybrałam się do rodziców na weekend, mając dość spędzania samotnie czasu. Co ostatnio, odbywało się na porządku dziennym. Najczęściej słyszałam nieustanne tłumaczenia, że przez zbliżające się igrzyska, masz teraz więcej treningów, do tego co tygodniowe zawody. To wszystko powoduje, że nie masz na nic innego czasu. Starałam się to zrozumieć, ale nie było mi łatwo.




Po północy postanawiam się w końcu położyć, wyzbyta złudnej nadziei, że się odezwiesz. Wiedziałam, że po twoim powrocie, muszę z tobą poważnie porozmawiać. I dowiedzieć się, czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie.




Po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni z każdym dniem, coraz bardziej się ode mnie oddalałeś. Na wszelkie możliwe sposoby, starałeś się mnie unikać, wymyślając coraz to inne wymówki, a gdy już jakimś cudem wymogłam na tobie, spędzenie wspólnie czasu. Byłeś wycofany i oschły. Nie miałam pojęcia, co spowodowało tak drastyczną zmianę twojego zachowania. Zupełnie nie przypomniałeś dawnego siebie, a ja do tej pory, nie znalazłam żadnego sposobu, aby do ciebie dotrzeć i poznać tego przyczynę. Zaczynałam się coraz bardziej zastanawiać, czy jest sens ciągnąć coś, co wyraźnie nie ma większego sensu. Mimo, że nie potrafiłam sobie wyobrazić naszego rozstania. Kochałam cię, ale nie wiedziałam, czy będę w stanie walczyć o nasz związek za nas dwoje. Tobie wyraźnie przestało na tym zależeć. Zmieniłeś się nie do poznania, a ja tęskniłam coraz bardziej za dawnym tobą, tym w którym się zakochałam.





W poniedziałkowe późne popołudnie, jednego z ostatnich dni stycznia. Słyszę jak w końcu otwierasz drzwi, wchodząc do mojego mieszkania. Właściwie naszego, przecież mieszkałeś tu razem ze mną od ponad miesiąca. Na początku wszystko układało się idealnie, ale w ostatnim czasie coraz częściej, dochodziło między nami do drobnych sprzeczek.




- Cześć. Nie masz nawet pojęcia, jak jestem zmęczony. Marzę tylko o tym, żeby pójść spać - całujesz mnie przelotnie w policzek. Odkładając swoje bagaże. Następnie kierując
się w głąb domu. Tak wyglądało nasze powitanie, po kilku dniach rozłąki. Jeszcze miesiąc wcześniej, byłoby to nie do pomyślenia.
- Stefan, możemy porozmawiać? - pytam idąc za tobą, chcąc w końcu poznać przyczyny, twojego dziwnego zachowania.
- Eli, możemy to odłożyć do jutra? Nie mam na to teraz siły - próbujesz mnie zbyć.
- A jutro czym się wykręcisz? Przedłużonym treningiem, indywidualną rozmową z trenerem, czy spotkaniem z Sophie, której poświęcasz więcej czasu niż mnie? - nie potrafię powstrzymać się od tej drobnej uszczypliwości. Owszem, nie wiedziałam większych przeszkód w waszych spotkaniach, ale ostatnio to wszystko przechodziło wszelkie granice. Byłam tym zmęczona. Nie tak wyobrażałam sobie, nasze bycie razem.
- Wydaję mi się, że trochę przesadzasz. I zbytnio dramatyzujesz. Nie sądzę, żeby to była zbyt pilna rozmowa, która nie może poczekać do jutra - patrzę na ciebie z niedowierzaniem, że potrafiłeś mnie, aż tak zlekceważyć.
- Jak sobie chcesz. Może najlepiej będzie, jak przestaniemy w ogóle ze sobą rozmawiać - odpowiadam chłodno i postanawiam wyjść na zewnątrz, aby trochę ochłonąć. Także to, nie
robi na tobie żadnego wrażenia. Zachowywałeś się tak, jakbym była ci zupełnie obojętna.




Schodzę po schodach, czując spływające po policzkach łzy bezsilności. Ocieram je szybko rękawem kurtki, wyciągając swój telefon. Dzwonię do jedynej osoby, od której mogę się czegoś dowiedzieć. Mając nadzieję, że przynajmniej ona, spróbuje mnie zrozumieć.




Zamawiam kawę, w jednej z kawiarni położonej w centrum. Czekając na pojawienie się Claudii. W ostatnim czasie, stała się ona dla mnie kimś w rodzaju przyjaciółki. Spędzałyśmy ze sobą dużo czasu i wielokrotnie przekonałam się, że mogę jej zaufać. Wiedziałam, że nie powinnam, prosić jej o spotkanie właśnie dzisiaj. Na pewno wolałaby spędzić ten czas z Michaelem. Nie miałam jednak, innej osoby z którą mogłabym porozmawiać.




- Cześć, Elina. Miło mi cię widzieć - wita się ze mną, zajmując miejsce na przeciwko mojego.
- Cześć - mówię bez przesadnego entuzjazmu, co nie uchodzi uwadze Claudii.
- Coś się stało. Wyglądasz, jakbyś miała jakiś problem? - pyta, chcąc się czegoś dowiedzieć.
- Ostatnio nie układa nam się najlepiej ze Stefanem. Nie wiem, dlaczego odsunął się ode mnie. Michael, nic ci przypadkiem nie wspominał, że Stefan ma jakieś problemy? - dostrzegam jej zaskoczony wyraz twarzy i już wiem, że nie dowiem się niczego nowego.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Myślałam, że jesteście ze sobą szczęśliwi - uśmiecham się smutno. Gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądać. Zostawiłabym wszystko po staremu.
-Byliśmy. Ale coś nagle się zmieniło, a ja nie mam pojęcia dlaczego. Myślałam, że może ty
coś wiesz - straciłam kolejny punkt zaczepienia.
- Chciałbym ci pomóc, ale niestety nic nie wiem. Ale obiecuję, że jeszcze dzisiaj podpytam Michaela. Wszystko jakoś się ułoży, zobaczysz - Claudia, stara się mnie pocieszyć. Nie odnosi to jednak zbyt dużych rezultatów.
- A jeśli on kogoś ma? To nawet nie musi być Sophie, przecież mógł poznać jakąś dziewczynę gdziekolwiek. Miał tyle okazji - zastanawiam się głośno.
- Nie wierzę w to. Stefan, taki nie jest. Znam go już jakiś czas i jestem przekonana, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Nie rozumiem tylko, po co znowu spotyka się z Sophie. Niewystarczająco go jeszcze skrzywdziła? - dostrzegam, że także Claudii nie podoba się ta
dziewczyna.
- Ja już sama nie wiem, co mam myśleć - postanawiam skończyć ten temat i porozmawiać o czymś, co choć na chwilę zajmie moje myśli, czymś innym.




Przekraczam próg mieszkania, a to co dostrzegam w korytarzu wprawia mnie w szok. Patrzę na twoje spakowane rzeczy i zaczynam się domyślać najgorszego. Bez wahania, kieruję się do salonu. Dostrzegając w nim jedyne zapalone światło w całym domu. Siedzisz na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach, zamyślony. Wyraźnie czekając na mój powrót.
- Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - pytam drżącym głosem, wskazując na korytarz.
- Usiądź, proszę - spełniam twoją prośbę, patrząc na ciebie z wyczekiwaniem. Moje zdenerwowanie narasta z każdą sekundą. Kładę swoją dłoń na twojej, chcąc dodać ci odwagi w rozpoczęciu rozmowy. Ale zabierasz ją i odsuwasz się ode mnie. Czuję delikatne
ukłucie żalu, z powodu ponownego odrzucenia.



- Elina, ja wszystko sobie przemyślałem. Wiem, że to co za chwilę powiem, pewnie będzie dla ciebie trudne. Ale to najlepsze rozwiązanie - milkniesz na kilka sekund, a ja doskonale już wiem, jakie słowa usłyszę - Powinniśmy się rozstać - zamykam oczy, a echa tych słów raz po raz, rozbrzmiewają w mojej głowie. Czuję się jak w jakimś złym śnie, z którego chcę się
obudzić.
- Podasz mi chociaż powód, twojej decyzji? - próbuję zapanować nad drżeniem swojego głosu. Nawet nie próbując przekonywać cię do zmiany zdania, wiedząc że nie ma to sensu. Ty już postanowiłeś za nas dwoje, bez mojego udziału.
- Muszę się teraz skupić, przede wszystkim na skokach. Olimpiada tuż, tuż. Nie chcę się, dlatego niepotrzebnie rozpraszać. Zbyt wiele poświęciłem, aby osiągnąć tam sukces. Nie mogę tego teraz zaprzepaścić. A przede wszystkim, zasługujesz na kogoś lepszego niż ja - nie mam ochoty, słuchać tych wszystkich pustych słów. Czując, że są zwykłym kłamstwem. Nigdy nie uwierzę także w to, że to twoje ambicje i chęć osiągnięcia sukcesu są powodem naszego rozstania.
- Jeszcze miesiąc temu, nie widziałeś żadnych przeszkód, abyśmy byli razem. Teraz nagle przestałeś mnie kochać i zaczęłam cię ograniczać? A może ty, tak naprawdę, nigdy mnie nie kochałeś. A teraz ci się znudziłam i dlatego postanowiłeś to skończyć? Nie wiem, jak mogłam być taka naiwna i uwierzyć, że ktoś taki jak ty, mógł się mną zainteresować na poważnie -przez chwilę mam wrażenie, że chcesz zaprzeczyć moim słowom. Ale z niewiadomych powodów rezygnujesz z tego.



Jedyną twoją odpowiedzią na moje słowa, jest milczenie. Rani mnie ono bardziej niż najgorsza prawda. Powoli dociera do mnie świadomość, że to naprawdę koniec. A mój piękny sen, w którym żyłam przez ostatnie miesiące, właśnie się skończył i czas wrócić na
ziemię.
- Pójdę już. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zrozumiesz, że tak będzie lepiej. Życzę ci, abyś ułożyła sobie życie z kimś, kto sprawi, że będziesz szczęśliwa. Przepraszam za to, że cię skrzywdziłem – odkładasz klucze od mieszkania na pobliski stolik i wstajesz z zajmowanego miejsca. Kierując się do wyjścia. Nie mam siły, nawet próbować cię zatrzymać. Po chwili słyszę dźwięk zamykanych drzwi, oznaczające twoje odejście. Dopiero wtedy pozwalam sobie na płacz. Łzy strumieniami, spływają po mojej twarzy. Po raz kolejny zostałam sama bez osoby, która była dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nie mam pojęcia, jak mam teraz dalej żyć, bez twojej obecności w moim życiu. A najgorszym w tym wszystkim jest to, że nawet po czymś takim, zamiast cię znienawidzić ja nadal cię kocham. Nie potrafiłam zrozumieć, co skłoniło cię do takiej decyzji. Gdzieś w głębi siebie, czuję że musiałeś mieć ważny powód. Nie wierząc w to, że zwyczajnie się mną bawiłeś. Zbyt wiele dla mnie zrobiłeś, aby to była prawda. Choć może, zbytnio cię idealizowałam i zwyczajnie przede mną grałeś. Byłam kompletnie zagubiona.



Przepłakuję prawie całą noc, dopiero nad ranem wykończona swoją rozpaczą, mimowolnie zasypiam. Budząc się kilka godzin później, ze świadomością kolejnej porażki. Nie mam pojęcia, jak uda mi się wyrzucić cię ze swojego serca. Ale wiem, że jedynym ratunkiem dla mnie jest zrobienie tego za wszelką cenę.

Biorę zaległy urlop w pracy, wiedząc że nie byłabym w stanie pracować. Moje życie ponownie straciło swoje kolory, a ja nie byłam pewna. Czy kolejny raz, uda mi się podnieść.
Nie wiedziałam jak mogłam być tak głupia i pozwolić sobie, abyś tak bardzo się do mnie
zbliżył. Teraz wiem, że popełniłam kolejny błąd, za który przyjedzie mi zapłacić, gorzkimi
łzami i złamanym sercem.


2 komentarze:

  1. Jestem w szoku, naprawdę.Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego że Stefan nagle zostawi ELinę. Nie trafia do mnie jego tłumaczenie że musi się skupić na skokach i igrzyskach, jestem pewna że ma to coś wspólnego z Sophie.Jestem ciekawa co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już niedługo, cała prawda wyjdzie na jaw. Może być ona trochę zaskakująca, ale od początku miałam taki zamiar. 😀

    OdpowiedzUsuń